środa, 31 października 2012

Paczuszki, paczuszki...

Nareszcie w domu! To pierwsze słowa jakie nasunęły mi się na myśl po ponad 3-godzinnej podróży z Krakowa do Radomia. Natomiast pierwszą rzeczą jaką zrobiłam (poza przywitaniem się z rodzinką, oczywiście) było dobranie się do czekających na mnie od tygodnia paczuszek...

W pierwszej z nich znalazłam wygrany jakiś czas temu termokubek od Maxwell House, który opatrzony w przedziwne grafiki natychmiast podbił moje serce. Mam nadzieję, że poradzi sobie z utrzymaniem ciepłej kawusi w drodze na uczelnię, bo bez kofeiny na AGH-u nie da rady ;) Jeśli chcecie zdobyć taki kubeczek bądź inne nagrody związane z Maxwell House polecam Wam śledzić ich facebookowy profil, na którym co rusz znajdziecie ciekawe konkursy.


Kolejną przesyłką było Odżywcze Masło do Ciała z olejem z pestek słonecznika i kompleksem witaminowym, które otrzymałam w ramach współpracy z firmą Joanna. Na razie powiem Wam tyle, że po pierwszym użyciu jestem z niego zadowolona. Najbardziej ujął mnie lekki, bardzo przyjemny słonecznikowy zapach, jednak zobaczymy jak masełko będzie sprawowało się przy dłuższym użytkowaniu...


Trzecia paczuszka zawierała wyniki współpracy z marką BingoSpa, a mianowicie Maskę do twarzy ze 100% olejem sojowym, Czekoladowo-miętowe serum do pielęgnacji ciała oraz Kokosowy balsam do dłoni. Pierwsze dwa wytypowałam osobiście z listy (zaledwie) pięciu kosmetyków do wyboru, nadesłanej przez przedstawiciela firmy, aczkolwiek miałam to szczęście, że wszystkie one pasowały wymaganiom mojej cery. Trzeci z nich to kosmetyk-niespodzianka wybrany przez BingoSpa, którzy znów trafili w mój gust. Albo mają do mnie nosa, albo po prostu wielkie szczęście :)


Swoją drogą, może i Wam udało się podjąć współpracę z którąś z tych marek albo miałyście okazję testować ich produkty na własny koszt? Jakie wrażenia?

sobota, 27 października 2012

Ulubiony błyszczyk i rossmannowe zakupy po raz wtóry...

Dzisiaj chciałabym zaprezentować Wam mój ukochany błyszczyk, a mianowicie XXXL Nudes Lipgloss od Essence. Odkryłam ten produkt przez zupełny przypadek, gdyż otrzymałam go jako gratis do większych zakupów na Allegro i bardzo się z tego powodu cieszę...


Kosmetyk zamknięty jest w szczelnym opakowaniu z idealnie dozującym "wylotem" oraz prostym, lecz bardzo wygodnym aplikatorem. Napisy niestety bardzo szybko się zdarły, więc na zdjęciach ich już nie zobaczycie... Muszę również wspomnieć o zapachu XXXL Nudes Lipgloss, który jest absolutnie obłędny i przypomina mi karmelowe ciasteczko ;)


Jak sama nazwa mówi, produkt dostępny jest tylko w naturalnych barwach. Napigmentowanie błyszczyka jest niewielkie, więc zamiast pokrywać mocnym kolorem, daje on lekką poświatę w wybranym odcieniu. Natomiast w kwestii samego błyszczenia jest on niezastąpiony, gdyż po jego nałożeniu nasze usta odbijają światło niczym lustrzana tafla, a dzieje się tak między innymi dzięki licznym, maleńkim drobinkom, które na wargach są niemal niewyczuwalne.



Największym plusem kosmetyku są jego niesamowite właściwości nawilżające. Jeszcze nigdy nie spotkałam błyszczyka, który tak wspaniale działałby na moje usta, gdyż nawet kilka godzin po jego "zejściu" efekt nawilżenia utrzymuje się całkiem nieźle.

Przed:

Po:

Nie jestem pewna, czy recenzując produkt tego typu można mówić o trwałości, więc darujmy sobie rozbudowane spostrzeżenia. Błyszczyk jak błyszczyk, godzinka dwie i po make-upie :) Mimo to uważam, że warto spróbować, zwłaszcza kiedy macie suche, spierzchnięte usta i zwłaszcza na taką wymagającą pogodę...

Moja ocena: 9/10

Cena: 8zł
Pojemność: 6ml

Plusy:
+ piękne, delikatne odcienie
+ wspaniale nawilża
+ ładnie odbija światło
+ nie skleja ust
+ wygodny aplikator
+ szczelne opakowanie
+ pięknie pachnie

Minusy:
- szybko ścierające się napisy (o ile można uznać to za wadę)
- mógłby trzymać się troszkę dłużej


A tak oto wygląda wersja z "napisami":
+++++++++++++++++++++++++

A tak z innej beczki, moja kochana Maziajka zaciągnęła mnie dzisiaj do Rossmanna w poszukiwaniu jakiegoś małego, idealnego do torebki kremiku do rąk. W założeniu miałam jej tylko towarzyszyć, ale chyba nie popatrzyłam na to realnie... W końcu to Rossmann! I mimo braków w portfelu zafundowałam sobie takie oto maseczki:

- Rival de Loop maska peelingująca z ekstraktem z aloesu i rumianku - 1,50zł
- Perfecta SPA maska-serum oraz szafirowy peeling do rąk - 2,30zł

Przyznam szczerze, iż nie mam żadnych wyrzutów sumienia, gdyż są mi one w tej chwili naprawdę potrzebne. Zwłaszcza maska-serum od Perfecty, gdyż przy tej pogodzie moje dłonie ledwo żyją :( Mam wielką nadzieję, że pomoże mi ona podratować stan moich biednych rączek ^_^

I zapraszam na rozdanie:

Oraz na rozdanko organizowane na blogu efficacement.blogspot.com:

piątek, 26 października 2012

Satynowe rozczarowanie - Cienie do powiek Bell Fashion&mat

Zapewne część z Was już wie, iż jestem ogromną fanką wszelkich matowych cieni do powiek, w naturalnych barwach, które pozwalają mi wykonać perfekcyjny makijaż na co dzień. Właśnie dlatego, jakiś czas temu przy okazji wizyty w Naturze skusiłam się na podwójne cienie Bell z serii Fashion&mat (nr 501). "Paletka" zawiera dwa (oczywiście) matowe cienie: pierwszy typowy, średni brąz z nutką szarości oraz drugi jasny beżowo-różowy.





Produkt zamknięty jest w typowym plastikowym pudełeczku, z przezroczystym wieczkiem, a do zestawu dołączony jest miękki, dwustronny aplikator. Sama zazwyczaj korzystam z pędzelków, więc nie jestem w stanie powiedzieć jak się on sprawuje, ale z tego co słyszałam od koleżanek jest bardzo nieporęczny.



Cienie mają niesamowicie miłą w dotyku, satynową konsystencję, dzięki czemu nakładanie to sama przyjemność. Rozprowadzanie ich jest całkiem łatwe i równomierne, a w jego trakcie spokojnie można robić poprawki. Napigmentowanie nie jest może powalające, ale wydaje mi się, że nie ma powodów do narzekań, zwłaszcza za taką cenę.




Niestety tutaj kończą się pochwały, gdyż kosmetyk ten posiada jedną zasadniczą wadę - brak jakiejkolwiek trwałości, co w przypadku cieni do powiek jest karygodne. Nawet po użyciu odpowiedniej bazy, utrzymują się one maksymalnie 2-3 godziny, a bez jakiegokolwiek przygotowania kolory zaczynają zmazywać się już po około godzinie. W moim przypadku ta "cecha" całkowicie dyskwalifikuje produkt tego typu z mojej kosmetyczki i dlatego nigdy już w niej nie zagości...


Skład:

Cena: 10zł
Pojemność/waga: ?

Plusy:
+ trwałe opakowanie
+ przyjemna konsystencja
+ poprawne napigmentowanie

Minusy:
- TRWAŁOŚĆ!!! A raczej jej brak...
- niewygodny aplikator

Moja ocena: 4/10
Czy kupię ponownie: nie

czwartek, 25 października 2012

Montagne Jeunesse Maseczka Peel Off, czyli pomarańczowe odprężenie dla skóry...

Już od jakiegoś czasu miałam ogromną ochotę przetestować jakąś maskę Montagne Jeunesse, o których słyszałam sporo pozytywnych opinii. Ku mojej radości w zestawie kosmetyków, wygranych w pewnym blogowym rozdaniu, znalazła się jedna z nich, a mianowicie Maska Peel-Off z olejkiem pomarańczowym i witaminą C.



W zestawie znajdują się dwie saszetki, każda o pojemności 6ml, które razem wystarczają na 4 zabiegi. Maseczka posiada delikatne pomarańczowe zabarwienie i przyjemny cytrusowy zapach. Konsystencja kosmetyku jest gęsta, dlatego też rozprowadzanie go na twarzy jest dość utrudnione, zwłaszcza, że maź od razu "chwyta" się skóry.



Maska Montagne Jeunesse zastyga w ciągu 3-4 minut, całkiem mocno napinając skórę. Nie polecam jej wrażliwcom, gdyż nawet mnie lekko poszczypywała, a i ściąganie jej jest dość trudne, gdyż produkt naprawdę mocno przylepia się do twarzy. Należy uważać, aby przy jego nakładaniu nie zahaczyć o włosy, bo później może być boleśnie...



Co do samego działania kosmetyku, jest ono całkiem dobre. Zaraz po ściągnięciu zastygłej warstwy skóra jest przyjemnie nawilżona i odświeżona. Na pewien czas (konkretnie 1 cały dzień ^_^) zostaje nawet przywrócona równowaga skóry, co w moim przypadku przejawia się w zmniejszonym łojotoku i odżywieniu suchych partii twarzy. Z widoku znikają nawet tzw. suche skórki, od wieków psujące cały mój makijaż :)

Chyba jedyną niespełnioną obietnicą producenta jest brak usuwania martwego naskórka, ale szczerze mówiąc nie wydaje mi się żeby jakakolwiek maska sobie z tym poradziła. Od czego są peelingi, prawda? Myślę, że raz na jakiś czas warto zrobić sobie taką maseczkę, a szczególnie przed większymi wyjściami. Skóra jest napięta i rozświetlona, co z pewnością dobrze wyjdzie na zdjęciach ;)


Od producenta/sposób użycia:

Skład:

Cena: ??? (ktoś wie?)
Pojemność: 2 x 6ml

Plusy:
+ nawilża
+ odświeża
+ rozświetla
+ suche skórki stają się niewidoczne
+ przywrócenie równowagi skórze
+ przyjemny zapach

Minusy:
- uporczywe nakładanie
- b.mocno napina skórę
- lekko poszczypuje
- przy nałożeniu na dłuższe włoski ściąganie jest dość bolesne

Moja ocena: 6/10
Czy kupię ponownie: Nie wiem


+++++++++++++++++++++++++

Przypominam również o rozdaniu z okazji 3.000 wyświetleń. Myślę, że nagrody są całkiem niezłe... Sama miałam niezłą chrapkę na te cienie Astora, ale skoro dostałam wreszcie swoją pierwszą paletkę Sleek, postanowiłam je Wam oddać ;)

niedziela, 21 października 2012

Rozdanie!!! ;)

Przychodzę do Was dzisiaj z radosną nowiną... Otóż w ubiegły wtorek liczba odwiedzin bloga przekroczyła 3000 wyświetleń, co jest dla mnie wspaniałym prezentem, wyróżnieniem i motywacją do dalszych testów i pisania coraz to nowszych recenzji :) W związku z tym postanowiłam, że najlepszym sposobem na podziękowanie będzie jakieś ciekawe rozdanko ;)

Co można wygrać? Ano trochę tego jest...
- ASTOR, Cienie do powiek Eye Artist 750
- MARIZA, Lakier do paznokci 60
- ISANA, Odżywka intensywna pielęgnacja dla włosów
- Kula do kąpieli z masłem shea
- BIOSILK, Żel do włosów z jedwabiem
- BOUTIQUE, Pilnik do paznokci
- ZIAJA, Kokosowy krem do rąk
- ISANA, Pomadka pielęgnacyjna Hydro
- RIVAL DE LOOP, Chusteczki do demakijażu
- ZIAJA, Próbka kremu z olejkiem arganowym
- BIELENDA, Peeling owocowy i maseczka kondycjonująca
- EVELINE, Głęboko nawilżająca maseczka SOS

ZASADY
Aby wziąć udział w rozdaniu należy spełnić kilka warunków:
1. Być publicznym obserwatorem bloga

2. Polubić TheVanityLife na facebooku (KLIK)

3. Odpowiedzieć na pytanie "
Co zmieniłabyś na moim blogu?". (Będzie to dla mnie wiadomość orientacyjna;))
4. Umieścić pod tym postem komentarz wraz z nickiem pod jakim obserwujecie bloga, imieniem i pierwszą literą nazwiska pod jakimi lubicie TVL na Facebooku oraz odpowiedzią na pytanie.

5. Aby zdobyć dodatkowy los możecie (1 opcja do wyboru):
dodać mnie do blogrolla LUB umieścić wiadomość o tym rozdaniu wraz z linkiem i bannerem do niego na swoim blogu. Może być to obrazek z boku strony, notka lub chociażby wspomnienie w jakimś wpisie :)
Szablon:
Obserwuję jako:
Lubię na FB jako:
E-mail:
Blogroll: TAK/NIE (link)
Notka/pasek boczny: TAK/NIE (link)
Odpowieź na pytanie:   

Rozdanie rozpoczna się dzisiaj (21.10.12) i trwa przez następne 2 tygodnie do 4 listopada włącznie (do godziny 23:59). Wyniki zostaną ogłoszone na blogu w terminie nie przekraczającym 8 listopada.
POWODZENIA!!! ;)

Regulamin:
1. Aby wziąć udział w konkursie musisz być pełnoletni/a lub mieć zgodę rodziców na podanie adresu do wysyłki.
2. Konkurs trwa od dzisiaj (12.10.2012) do 4 listopada 2012 włącznie (do godziny 23:59).
3. Zamieszczając komentarz autor przyjmuje warunki Regulaminu i wyraża zgodę na przetwarzanie swoich danych osobowych zgodnie z ustawą o Ochronie Danych Osobowych (Dz. U. Nr 133 pozycja 883).
4. Zwycięzca zostanie wyłoniony metodą losowania.
5. Wyniki zostaną ogłoszone na blogu w ciągu 4 dni od zakończenia rozdania.
6. Sponsorem nagród jest autorka bloga The-Vanity-Life.blogspot.com, czyli ja ;)
7. Koszt wysyłki pokrywam ja - frania.f. Nagrodę wysyłam tylko na terenie Polski.
8. Zwycięzca jest zobowiązany podać adres wysyłki w ciągu 4 dni od ogłoszenia wyników (na maila frania.f.blox@gmail.com). Jeśli po tym czasie nadal nie otrzymam takiej wiadomości losowanie laureata zostanie powtórzone.
9. Konkurs nie podlega przepisom Ustawy z dnia 29 lipca 1992 roku o grach i zakładach wzajemnych.
10. Niniejszy regulamin wchodzi w życie z dniem rozpoczęcia konkursu i obowiązuje do czasu jego zakończenia.
11. Konkurs nie odbędzie się jeśli nie zgłosi się co najmniej 20 uczestników.

P.S. Bardzo proszę, aby zgłaszały się osoby zamierzające spełnić wszystkie warunki obowiązkowe, gdyż każde ze zgłoszeń będzie dokładnie sprawdzane :) Zwracam na to uwagę, ponieważ w poprzednim rozdanku zdarzały się niestety osoby, które musiałam z tego względu zdyskwalifikować.

sobota, 20 października 2012

Śmierć dla paznokci - Odżywcze Serum do Paznokci OPTI CURE

Na początku chciałabym serdecznie przeprosić za zaległości w czytaniu i komentowaniu Waszych blogów. Niestety wysiadł mi komputer, którego najprawdopodobniej nie uda mi się naprawić przez kilka następnych dni. Aż mi się płakać chce :( Tą notkę dodaję dzięki mojemu kochanemu HTCkowi, co jest troszkę czasochłonne, więc mam nadzieję, że w razie jakichkolwiek błędów i średniej jakości zdjęć będziecie mi w stanie wybaczyć. W wyniku tej nieplanowanej awarii, pojawiły się również problemy z rozdaniem, które miało się jutro rozpocząć. Najprawdopodobniej będzie musiało ono zostać przełożone. Nawet nie wiecie jak mi z tego powodu smutno... A tak bardzo chciałam nagrodzić Was za te 3000 wyświetlen :(( (Mimo ogromnych trudności, będę się jednak bardzo starać, aby wszystko ruszyło zgodnie z planem...)

A wracając do tematu, jakiś czas temu, ze względu na fatalny stan moich włosów zakupiłam tabletki witaminowe marki BIOVAX, do których otrzymałam w prezencie Odżywcze Serum do Paznokci OPTI CURE. W ramach testów musiałam na kilka tygodni zrezygnować z malowania paznokci, ale czego się nie robi dla bloga i swojej własnej, męczącej ciekawości ;) Jednak mówiąc szczerze bardzo żałuję, że nie wyrzuciłam tej odżywki już na samym początku...


Produkt mieści się w poręcznym białym opakowaniu z bardzo niewygodną, ciężką do naciśnięcia pompką, która dozuje albo za mało albo za dużo. Sam produkt posiada niezbyt gęstą, przezroczystą konsystencję o bliżej nieokreślonym, lekkim zapachu. Po nałożeniu należy odczekać kilka minut do całkowitego wyschnięcia/wchłonięcia.


 
Działanie? Na początku byłam z tegoż specyfiku całkiem zadowolona, gdyż bardzo ładnie wybielił końcówki moich paznokci, dzięki czemu nie potrzebowałam już białego lakieru w celu wykonania francuskiego manicure'u. Niestety potem było już tylko gorzej...

Nie dość, że moje i tak delikatne paznokcie stały się mocno przesuszone, to łamały się jak suche gałązki na jesień :( W wyniku tego musiałam skrócić moje długo hodowane szponki do niewyobrażalnej "krótkości". Kolejnym ogromnym minusem jest to, iż po kilku tygodniach testowania płytki stały się bardzo wrażliwe na wszelkie zabiegi kosmetyczne od lakierów zaczynając na kremach do rąk kończąc.

Zapewne gdybym nie otrzymała tego produktu jako gratis, lecz wydała te całe 10zł, których z całą pewnością nie jest wart, użyłabym kilku nieprzyzwoitych słów.
 
Podsumowując... Jeżeli nie chcecie zniszczyć swoich paznokci to zdecydowanie odradzam kupno tej odżywki. Amen.
Od producenta:
I jeszcze więcej obietnic:
Skład:

Cena: 10zł
Pojemność: 15ml

Plusy:
brak

Minusy:
- osłabienie ochronnej warstwy płytki
- nagminne kruszenie i łamanie się paznokci
- niewygodna pompka

Moja ocena: 1/10
Czy kupię ponownie: nie(!)

środa, 17 października 2012

Legenda głosi, iż ktoś kiedyś wyszedł z Rossmanna z pustymi rękoma...

Dziś będzie jak wyżej... Nasz prowokujący, kochany Rossmann...

Przy okazji przerwy w wykładach, wybrałam się dzisiaj do drogerii po kremiki z mojej jesienno-kosmetycznej listy "must have". I znów wyszłam z tym, co nie trzeba... Na półkach co prawda znalazłam kosmetyki Ava, lecz niestety nie te, których szukałam :( Udało mi się jednak upolować za 10zł Serum-Żel z zielem świetlika tejże firmy, będący u mnie na drugim miejscu pośród tego typu specyfików do zakupu (zastąpił ekstremalnie trudno dostępny Euphraise).



Przy okazji wizyty w galerii zaszłam do Sephory, aby rozejrzeć się w poszukiwaniu godnego zastępcy dla mojego kochanego pudru w kamieniu IsaDora Oil Control i wychodzi na to, że aby kupić dobry i trwały puder trzeba będzie wydać przeszło 100zł. Ale akurat na to byłam przygotowana ;) O ile z kosmetyków do pielęgnacji preferuję niższą, ekologiczną półkę, tak w kwestii kolorówki zdecydowanie polegam na wiarygodnych i bardziej ekskluzywnych markach.

Przy okazji zapytałam miłą panią ekspedientkę o jakiś dobry specyfik w walce z moimi uciążliwymi zaskórnikami na nosie i poleciła mi ona piankę głęboko oczyszczającą z granulkami Shiseido z serii Pureness. Biorąc pod uwagę wysoką cenę produktu, poprosiłam o próbkę, którą (ze względu na brak testerów w saszetkach) pani ekspedientka chętnie odlała mi do sephorowego słoiczka. Jeśli się sprawdzi to pomyślimy nad kupnem. Trzymajcie kciuki ;)



A poniżej zdjęcie moich rossmannowych zakupów. Trzy spośród tych kosmetyków znajdzie się w najbliższym rozdanku, które planuję rozpocząć w ten weekend. Zgadniecie które to? ^_^


- Ava Labolatorium, Serum-Żel z zielem świetlika
- Floslek, Czekoladowa wazelina do ust
- Isana, Pomadka do ust Intensiv
- Isana, Pomadka do ust Hydro
- Isana, Odżywka do włosów - Jedwab (różowa)
- Isana, Odżywka do włosów - intensywna pielęgnacja (żółta)
- Gliss Kur, Odżywka do włosów - Regeneracja silnych uszkodzeń
- Rival de Loop, Miękkie chusteczki oczyszczajace do demakijażu
- Wibo, Brązowy żel stylizujący do brwi
- Plastikowa kosmetyczka strunowa

wtorek, 16 października 2012

Jesienne must have... Zapobieganie starzeniu i kilka innych spraw ;)

   Zdaję sobie sprawę, iż jesień mamy już od kilku dobrych tygodni, ale dopiero teraz zaczęło to do mnie docierać. Przy okazji postanowiłam, że mojej cerze przydałoby się w tym czasie jakieś porządne nawilżenie i ochrona przed [szkodliwymi] czynnikami zewnętrznymi. Duży wpływ na decyzję miała również moja mała, osobista tragedia w postaci zarysów pierwszej zmarszczki na czole(?!) oraz bruzdek pod oczami, całkowicie niszczącymi make-up i ogólny wygląd buzi :(

   Bardzo dobrze się złożyło, że właśnie dziś na blogu Azjatycki Cukier pojawiło się kilka ciekawych, przeciwstarzeniowych i przeciwzmarszczkowych porad, z większości których chętnie skorzystam ;) Sposób pielęgnacji skóry rodem z Azji Wschodniej przemawia do mnie o wiele lepiej niż nasze zachodnie mity. Bo przecież lepiej zapobiegać niż leczyć, prawda? ;) (Po więcej informacji zapraszam na wyżej wymienionego bloga)

   Prawdopodobnie część z Was poczuje oburzenie, iż mimo mojego młodego wieku zajmuję się już problemem zmarszczek i spraw powiąznych oraz myśli, że zrobię sobie tym krzywdę... Może i byłoby tak gdybym kupowała kosmetyki napakowane parabenami czy olejami mineralnymi. Ja jednak staram się wybierać specyfiki mające w swoim składzie jak najbardziej naturalne składniki, które nie mają możliwości nam zaszkodzić (chyba, że źle dobrane). Ale nie przeciągając, wróćmy do listy... :)

1. Ultranawilżający krem z kwasem hialuronowym AVA (50ml) - ok. 10zł



Numer pierwszy i najważniejszy :) Co prawda kosmetyk ten zawiera olej mineralny, ale ku mojemu szczęściu na dalszej, dalszej pozycji. Poza tym za cenę 10zł to naprawdę dobry wynik. Jako biedna studentka muszę liczyć się z tym, że nie dałabym rady regularnie zaopatrywać się w specyfiki z wyższej półki, więc musi mi wystarczyć nasz kochany Rossman ;) A przy okazji słyszałam o tym kremiku wiele pozytywnych opinii, które mam nadzieję są prawdziwe ;)

2. Euphraise świetlikowy żel pod oczy ICHEM (15ml) - ok. 4zł



Obiło mi się o uszy, że wyciąg ze świetlika dobrza nawilża i pomaga likwidować cienie pod oczami, które ja niestety posiadam...

3. Krem wiesiołkowy z witaminą E FARMIX (50ml) - ok. 12zł



Cóż... Mam nadzieję, że kremiki sprostają swojemu zadaniu i nie zawiodę się na nich, bo byłaby to wielka szkoda. Liczę, że pośród nich znajdę swój ideał, szczególnie biorąc pod uwagę te wszystkie dobre opinie. Teraz czeka mnie wyprawa w poszukiwaniu tych skarbów ;)


++++++++++++++++++++++++++++

Przy okazji mam do Was bardzo ważne pytanie... Poszukuję dobrego, wodoodpornego eyelinera w żelu/słoiczku. Macie jakieś propozycje?

Swoją drogą, co powiecie na rozdanie z okazji 3.000 wyświetleń? ;)

niedziela, 14 października 2012

HOLIKA HOLIKA Petit BB Cream Clearing - recenzja

Petit BB Cream Clearing koreańskiej (a jakże!) marki Holika Holika jest, jak do tej pory, jednym z moich ulubionych kremów bb. Mieści się on w uroczej, estetycznej tubce z zakrętką o pojemności 30ml. Kosmetyk ten wyróżnia się stosunkowo gęstą konsystencją, jednak wbrew pozorom bardzo dobrze rozprowadza się na skórze i jest wyjątkowo wydajny. Kremik posiada bardzo przyjemny dla nosa delikatny, świeży zapach, co najprawdopodobniej jest zasługą olejku z drzewa herbacianego zawartego w składzie. Dużym plusem jest filtr przeciwsłoneczny SPF30 PA++, który do użytkowania "na co dzień" w zupełności wystarcza.





Według producenta kosmetyk przeznaczony jest głównie do cery mieszanej, tłustej i trądzikowej, a jego najważniejszymi zadaniami są oczyszczanie oraz zmniejszanie ilości wydzielanego sebum. Moja cera cechująca się ogromną skłonnością do zapychania, zareagowała na ten kremik całkiem dobrze i po pewnym czasie użytkowania zauważyłam, że trądzik pojawiał się w coraz mniejszych ilościach oraz nie cierpiałam już na "wysyp" krostek po nałożeniu więcej niż jednej warstwy.


O ile w kwestii oczyszczania, bebik radzi sobie całkiem dobrze, tak w ograniczaniu wydzielanego sebum już nie bardzo... Jak większość z Was wie, posiadam przetłuszczającą się strefę T, a w szczególności nos, pokryty na dodatek okropnymi wągrami, których krem niestety nie kryje. Po jego nałożeniu wraz z pudrem IsaDora świecę się po 1-2 godzinach, co nie jest wynikiem wybitnym...


Petit BB Cream Clearing jest jednym z najbardziej kryjących podkładów spośród wszystkich, które miałam okazję testować, porównać go mogę jedynie do mojego ukochanego Revlon Colorstay. Spokojnie pokrywa lekkie zaczerwienienia i wypryski. Pomimo swojego jasnego odcienia ładnie dopasowuje się do naszej skóry, choć trzeba na to poczekać około 30-40 minut, w trakcie których możemy spokojnie tworzyć make-up dalej :) Niestety, jak już wcześniej wspominałam, kremik nie pokrywa wągrów, co jest dla mnie sporym minusem, zwłaszcza, że producent obiecuje co innego.




Ale żeby nie było tak kolorowo kosmetyk posiada jeszcze jedną dużą wadę, a mianowicie odkłada się we wszelkich bruzdkach i zmarszczkach, co wygląda bardzo nieestetycznie. Kolejnym minusem jest dość widoczny sposób w jaki bebik podkreśla suche skórki, więc bez dobrze nawilżającego kremu jako bazy się nie obędzie...

Czy kupić? Cóż, w tym przypadku musicie się zastanowić czy właśnie takich efektów oczekujecie od swojego podkładu... Ja prawdopodobnie już go nie nabędę, jednak nie dlatego, iż jestem z niego bardzo niezadowolona, ale dlatego, że uwielbiam testować coraz to nowsze kremy bb i szukać swojego ideału ;)








Cena: 30zł (e-bay)

Pojemność: 30ml

Plusy:

+ dobrze kryje
+ nie zatyka/zapycha porów
+ przyjemnie pachnie
+ nie tworzy efektu maski i "płaskiego matu"
+ wydajny

Minusy:

- nie kryje wągrów
- gromadzi się w bruzdach i zmarszczkach
- podkreśla suche skórki
- nie obranicza wydzielania sebum

Moja ocena: 6/10

Czy kupię ponownie: nie


++++++++++++++++++++++++++


Biorę udział w ROZDANIU kosmetyków GIORGIO ARMANI'ego u Marity na blogu

sobota, 13 października 2012

Mój pierwszy TAG - MODNA FARBA

Przeglądając najnowsze wpisy obserwowanych przez mnie blogów natrafiłam na miłą niespodziankę... Zostałam otagowana Przez Patrycję, której serdecznie dziękuję za wyróżnienie ;)


ZASADY:
- Wklej obrazek taga.
- Odpowiedz na pytanie "JEŚLI TWÓJ BLOG MIAŁBY WŁOSY, JAKIEGO BYŁYBY KOLORU?"
- Oznacz 5 blogów, które mają ładne szablony, ciekawe posty.

Cóż... Gdyby mój blog posiadał włosy z pewnością byłyby one w kolorze ciepłego, ciemnego brązu z turkusowo-morskimi końcówkami, o których sama marzę od lat, lecz brak mi odwagi ;) Tylko sobie wyobraźcie - długie, delikatnie kręcone włosy z przypominającymi morskie fale końcówkami... Piękne, prawda?

Blogami, które według mnie zasługują na wyróżnienie i które zapraszam do zabawy są:

Mocny i skuteczny peeling? Tylko Ziaja Pro!

Seria Ziaja Pro przeznaczona jest (przynajmniej w teorii) wyłącznie do użytku profesjonalnego w gabinetach kosmetycznych. Jednak jeśli używamy tych produktów z rozwagą i zgodnie z zaleceniami nie powinna spotkać nas żadna przykra niespodzianka. Kosmetyki Pro nie są zazwyczaj dostępne dla "zwykłych śmiertelników" i nie spotkamy ich na półce w najbliższej drogerii, ale na Allegro owszem i to za jedyne kilkanaście złotych :)


A przechodząc do rzeczy...Peeling, który posiadam należy do Programu oczyszczającego do cery tłustej, mieszanej i normalnej. Mieści się on w białej, estetycznie wyglądającej butelce z higieniczną pompką, która dozuje dokładnie tyle mazi ile nam potrzeba. Aby sprawdzić ilość pozostałego produktu wystarczy tylko ją odkręcić i zajrzeć do środka ;)



Konsystencja peelingu jest przezroczysta (o żółtawym zabarwieniu) i dość gęsta, dzięki czemu nie spływa z twarzy i dobrze się "wsmarowuje". Zapach jest bardzo delikatny, niemal niewyczuwalny. Kosmetyk ten posiada małe lecz bardzo ostre drobinki, których nie jest może zaskakująco wiele jak na produkt profesjonalny, jednak mogę zapewnić, iż spokojnie radzą sobie z usuwaniem tego co usunąć trzeba.



Według wskazań producenta produkt należy wmasowywać w skórę twarzy przez 10-15 minut. Ja jednak, znana z braku cierpliwości, stosuję go przez 5 minut i to w zupełności wystarcza, jeżeli oczywiście stosuję peeling regularnie (czyli co 5 dni). Natomiast jeśli robię dłuższą przerwę, oczyszczam twarz w dwóch turach po 5 minut - druga dawka po dokładnym zmyciu pierwszej i odczekaniu kilku chwil.

Pod względem oczyszczania i usuwania martwego naskórka efekt jest bardzo dobry. Skóra jest widocznie wygładzona i mięciutka. Kosmetyk nie wysusza skóry, a wręcz przeciwnie - pozostawia uczucie lekkiego nawilżenia, co jest dla mnie ogromnym plusem.

Prawdopodobnie mogłabym czepić się braku jakiegoś konkretnego działania matującego czy antytrądzikowego (ze względu na program do jakiego ten produkt przynależy), ale należy zauważyć, że tego producent nie obiecuje. Co do wydajności, szczególnie za taką cenę, jest ona całkiem imponująca.

Peeling Ziaja Pro Program oczyszczający do cery tłustej, mieszanej i normalnej jest jak do tej pory moim ulubionym i najskuteczniejszym peelingiem. Stosuję go nie tylko do twarzy, ale również w czasie kąpieli na całe ciało lub kiedy moje dłonie potrzebują jakiegoś konkretnego zabiegu. Myślę, że jeżeli nie macie cery wrażliwej i poszukujecie porządnej "zdzierki" to warto zaopatrzyć się w tenże specyfik :)


Od producenta:


Skład:

Cena: 15zł (Allegro)
Pojemność: 250ml

Ocena: 8/10
Czy kupię ponownie: możliwe

Plusy:
+ dobrze usuwa martwy naskórek
+ wygładza
+ zmiękcza skórę
+ higieniczna pompka

Minusy:
- brak choćby najmniejszego leczniczego wpływu na typ cery, do której jest przeznaczony
- trudny do zmycia po zabiegu (a przynajmniej pewna część drobinek)

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...