czwartek, 20 lutego 2014

Bubel wprost z Himalajów...

Zima to czas, kiedy nasza skóra staje się wysuszona i wrażliwa na wszelkie czynniki zewnętrzne. Szczególnie narażone są nasze wargi, które często jak w moim przypadku bezustannie pękają i szczypią, a skóra schodzi z nich warstwami :/. Dlatego też ważne jest dobranie odpowiedniej pomadki i w ten oto sposób stałam się posiadaczką Intensywnie nawilżającego balsamu do ust z masłem kakaowym marki Himalaya Herbals.


Intensywnie nawilżający balsam do ust z masłem kakaowym Himalaya Herbals


Opakowanie: Pomadka zamknięta jest w prostym, lecz wyjątkowo wytrzymałym (jak na taki kosmetyk) opakowaniu.

Zapach/konsystencja: Pomadka pachnie bardzo delikatnie masłem kakaowym z odrobiną aromatu kokosa. Konsystencja sztyftu jest zbita, choć nietrudno go nałożyć na ciepłe wargi.


Działanie: Pomadka nie trzyma się zbyt długo na ustach i trzeba ją co chwilę aplikować. Niestety bardzo czuć ją na ustach niezależnie od grubości nałożonej warstwy, ponieważ nie wchłania się ani trochę. Jest to uczucie nieprzyjemne i powoduje, że po kosmetyk ten sięgam z prawdziwą niechęcią. Po dwóch tygodniach (niezbyt przyjemnego) stosowania, mogę śmiało stwierdzić, iż działanie produktu jest jedynie powierzchowne i polega wyłącznie na ochronie przed czynnikami zewnętrznymi. Nie wpływa on na ogólny stan naszych warg.

Inne: Plusem kosmetyku jest jego w większości naturalny skład (opierający się głównie na tłuszczach).

Skład: Ricinus Communis Seed Oil, Cocos Nucifera Oil, Beeswax, Stearyl Behenate, Hydrogenated Castor Oil, Theobroma Cacao Seed Butter, Flavor, Tocopherol, Garcinia Indica Seed Butter, Shorea Robusta Seed Butter, Hexyl Cinnamal, Benzyl Benzoate.


Moja ocena: 2/6

Pojemność: 4,5g
Cena: 7-12zł (w zależności od sklepu)

Plusy:
+ opakowanie
+ zapach
+ ochrona zewnętrzna (przed utratą wilgoci)
+ skład

Minusy:
- nieprzyjemne uczucie na ustach
- nie nawilża
- nie odżywia
- nie poprawia wyglądu ust
- nie zapobiega pękaniu

poniedziałek, 17 lutego 2014

Kuracja przeciw wypadaniu włosów od Cece Med - moje doświadczenia

Witajcie Kochani!
Chciałabym Wam dzisiaj przedstawić kurację przeciw wypadaniu włosów, która towarzyszyła mi przez kilka ostatnich miesięcy. Cece Med Prevent jest jedną z serii produktów do włosów marki Cece of Sweden. Wśród kosmetyków, jakie wybrałam do przetestowania, znalazł się zestaw przeciw wypadaniu włosów, składający się z szamponu, odżywki i wcierki. Z uwagi na fakt, iż stosowałam je w tym samym czasie jako kompleksową kurację i recenzja będzie zbiorcza ;).


____________________________________________________


Opakowanie: Szampon zamknięty jest w wygodnej butelce o pojemności 300ml. Wyposażony jest on w wygodny dozownik, zamykany na 'klik', co jest bardzo wygodnym rozwiązaniem.


Zapach/konsystencja: Zapach produktu jest delikatny i trudny do określenia, kosmetyczny. Konsystencja lekko gęsta, idealna do roztarcia w palcach i rozprowadzenia.


Działanie: Szampon dość dobrze się pieni, choć przy 'pierwszym myciu' trzeba użyć go trochę więcej. Dobrze oczyszcza skórę głowy i radzi sobie ze zmywaniem wszelkich olei. Nie zmienia tempa produkcji łoju. Minusem kosmetyku jest to, że niesamowicie plącze włosy i bez użycia dobrej odżywki rozczesanie ich to prawdziwa mordęga. Również fakt, iż pozostawia włosy szorstkie przemawia za użyciem jakiejś maski.



____________________________________________________


Opakowanie: Odżywka posiada takie samo opakowanie jak szampon. Jednak ze względu na swoją gęstość powinna być raczej zamknięta w słoiczku.

Zapach/konsystencja: Zapach bardzo podobny do szamponu, choć odrobinę mocniejszy. Nie utrzymuje się zbyt długo na włosach. Konsystencja jest dość gęsta, wygodna w rozprowadzaniu, choć utrudnia wydostanie kosmetyku z opakowania.


Działanie: Odżywka lekko zmiękcza i wygładza włosy oraz sprawia, że łatwiej je rozczesać. Trzymana dłuższy czas pod czepkiem i ręcznikiem daje zdecydowanie mocniejsze efekty.

Z racji tego, iż jestem posiadaczką długich włosów, zwykle używałam odżywki na sam skalp oraz część włosów jemu najbliższą, ponieważ zależało mi głównie na kuracji przeciw wypadaniu.



____________________________________________________


Opakowanie: Lotion zamknięty jest w małej buteleczce z precyzyjnym dozownikiem. Wygodniej jest go jednak nakładać/wcierać palcami, uprzednio je nią polewając. W ten sposób unikniemy marnowania produktu i zyskamy na wydajności :).


Zapach/konsystencja: Produkt jest bezzapachowy. Konsystencja typowo wodnista, co sprawia, że aplikacja nie jest zbyt prosta i trzeba się jej nauczyć.


Działanie: Kosmetyk wchłania się bardzo szybko. Nie powoduje reakcji uczuleniowej, nie wywołuje swędzenia.



_____________________________________________________________________
DZIAŁANIE PRZECIW WYPADANIU

~ Zestaw wystarczył mi na ponad dwa miesiące, przy częstotliwości stosowania co dwa-trzy dni.
~ Pierwsze efekty w postaci mniejszej ilości wyrwanych włosów na szczotce (i ogólnie w moim otoczeniu) pojawiły się po dwóch tygodniach regularnego stosowania. Nie była to spektakularna zmiana, ale coś się zaczęło dziać, a z czasem efekty były lepsze.
~ Po około miesiącu od rozpoczęcia kuracji, zauważyłam większą obecność tzw. baby hair, czyli nowo wyrastających włosów, które są na moje głowie do dziś i bardzo ładnie rosną, zagęszczając lekko fryzurę u nasady.
~ Niestety po 2 tygodniach ilość wypadających włosów wróciła do normy. Myślałam, że jest to sytuacja tymczasowa, lecz po upływie kolejnych 2-3 tygodni nic się nie zmieniło.
~ W tym momencie, na miesiąc po zakończeniu kuracji, widocznym jej efektem są wspomniane wcześniej baby hair, które nie są już takie 'baby' ;). Myślę, że ich cebulki, stymulowanie kuracją od samego początku wzrostu, są mocniejsze i lepiej zakorzenione. Rosną sobie bardzo ładnie i dają nadzieję, że w przyszłości zagęszczą mój lichy warkocz.


...

piątek, 31 stycznia 2014

Dwufazówka od Delii grzesząca wydajnością...

Dzisiaj chciałabym Was zapoznać z bardzo ciekawym produktem od Delii - jednej z moich ulubionych marek. Do tej pory chyba żaden zakup sygnowany znakiem tej firmy mnie nie zawiódł i na szczęście dobra passa trwa nadal :).

Delia Dwufazowy płyn do demakijażu oczu i ust


Opakowanie: Płyn zamknięty jest w poręcznej plastikowej butelce, zamykanej na zatrzask. Mieści ona w sobie 200ml produktu. Niestety nie jest ona dobrym rozwiązaniem podczas podróży, gdyż przewożona w walizce lubi trochę przeciekać.


Zapach/konsystencja: Produkt jest bezzapachowy. Nawet próbując coś usilnie wywąchać niemal nic nie czuję. Konsystencja tradycyjna dla tego typu produktu - dwudzielna i tłustawa.


Działanie: Płyn bardzo dobrze radzi sobie nawet ze zmywaniem mocnego, wodoodpornego makijażu - wystarczy tylko dłużej przytrzymać wacik. Równie skutecznie usuwa mocną, czerwoną szminkę, nie rozmazując jej nadmiernie przy okazji. Kosmetyk nie podrażnia moich wrażliwych oczu, co ostatnio jest prawdziwym wyczynem. Płyn pozostawia po sobie delikatną, tłustawą warstwę, którą ja osobiście lubię. Daje mi to poczucie nawilżenia i komfortu.


Inne: Deliowa dwufazówka jest wyjątkowo wydajnym kosmetykiem, ze względu na swoją pojemność jak i skuteczność. Cena również na plus.


Moja opinia: 5/6

Pojemność: 200ml
Cena: 8-10zł

Plusy:
+ bezzapachowy
+ skutecznie usuwa wodoodporne kosmetyki
+ delikatny dla wrażliwców
+ wydajny
+ cena

Minusy:
- butelka nie nadaje się w podróż

czwartek, 30 stycznia 2014

3 dolary za tyyyle szczęścia... ;)

Witajcie Kochani!
Tym razem recenzja inna niż zwykle, czyli coś o podróbkach znanych i lubianych... Z racji tego, iż jestem posiadaczką naprawdę upierdliwych włosów, które bardzo trudno rozczesać bez wyrywania sobie ich garściami, od dłuższego czasu testowałam różnego rodzaju szczotki i grzebienie. Niestety nie udało mi się trafić na nic, co pomogłoby mi w większym stopniu, więc coraz częściej zastanawiałam się nad kupnem słynnej już szczotki Tangle Teezer.

Na szczęście przed zakupem trafiłam na filmik jednej z YouTube'owych vlogerek, w którym opowiadała ona o zaletach podróbki TT, zamówionej na e-bay'u. Skuszona wyjątkowo pozytywną recenzją, postanowiłam zainwestować te 3$ i posłałam swoje zamówienie w świat, a konkretniej do Hong Kongu ;). I tak po kilku tygodniach stałam się szczęśliwą posiadaczką tego oto gadżetu...


Szczotka wykonana jest z całkiem dobrego jakościowo plastiku, a jej wymiary to ok. 12 cm długości i 6 cm szerokości. Dzięki dobremu wyprofilowaniu idealnie mieści się w dłoni, a zewnętrzna część wykonana z chropowatego materiału zapobiega wyślizgiwaniu.


Szczotka zaopatrzona jest w ząbki o dwóch długościach, ułożonych w symetrycznych rzędach. Dłuższe mają około 13 mm długości, natomiast krótsze 5 mm. Sprawia to, iż moje średniej gęstości fale rozczesywane są stopniowo, bez niepotrzebnego ciągnięcia. Jednak wydaje mi się, że posiadaczki gęstszych, mocniej skręconych piórek mogą być zawiedzione.


Produkt ten dobrze radzi sobie z rozczesywaniem mokrych kosmyków, po uprzednim potraktowaniu ich jakąkolwiek odżywką w spray'u. Oczywiście, nie unikniemy przy tym wyrywania włosów, jednak jest ich mniej niż podczas tradycyjnego szczotkowania, które samo w sobie staje się przyjemniejsze. E-bay'owy "Tangle Teezer" sprawuje się równie dobrze na włosach mokrych jak i suchych, nie elektryzując ich przy okazji.

Dużą zaletą jest fakt, iż produkt ten można wykorzystać podczas kąpieli, w celu dokładnego rozprowadzenia odżywki/maski. Bardzo łatwo ją umyć, choć nad dokładnym oczyszczeniem jej ze wszystkich włosów trzeba chwilę popracować.


Podsumowując, nie sądzę abym popełniła wielki błąd, wybierając produkt "Made in China". Szczotka sprawuje się znakomicie, a wszelkie odkształcające się włoski można bez problemu przywrócić do pierwotnego stanu. Nawet jeśli nie macie problemu z rozczesywaniem, gadżet ten jest świetną alternatywą zwykłej szczotki.

Polecam ;)

piątek, 24 stycznia 2014

Lakierowy ulubieniec, czyli piaskowy lakier Wibo WOW ;)

Podczas jednej z promocji -40% w Rossmannie udało mi się upolować kilka naprawdę ciekawych lakierów do paznokci. Wśród nich znalazł się brązowy lakier piaskowy naszej kochanej marki Wibo.

Lakier do paznokci z efektem matowego piasku WOW Sand Effect Wibo (nr 2)


Opakowanie: Kosmetyk zamknięty jest w klasycznej buteleczce, zaopatrzonej w bardzo wygodny, prosty pędzelek.

Konsystencja: Lakier (z racji tekstury jaką ma nam zapewniać) zawiera w sobie mnóstwo piaskowych drobinek, jednak nie utrudniają one aplikacji w najmniejszym nawet stopniu. Powiem więcej - nakłada się go nawet wygodniej niż tradycyjne emalie.


Działanie: Produkt ten zaliczam do takich, które zapewnią nam efektowny, ale i ekspresowy manicure, ponieważ schnie błyskawicznie. Wstępne zaschnięcie obu warstw to kwestia około 10 minut, a po pół godzinie lakier jest nie do zdarcia. Dla całkowitego krycia wystarczą dwie warstwy emalii. Lakier daje nam bardzo ładne, matowe wykończenie, a piaskowa tekstura tylko je pogłębia.


Inne: Trwałość również oceniam na plus, ponieważ dopiero po 3-4 dniach zaczynają się pojawiać lekko starte końcówki. Odprysków na szczęście brak, chyba nie zmywamy paznokci przez tydzień ;). A zmywa się go trochę trudniej niż zwykłe emalie, lecz nie jest tak źle jak z brokatowymi. Produkt jest całkiem wydajny i z pewnością nie gęstnieje szybko, a w promocji można go dorwać za niecałe 5zł. Minusem jest to, iż czasem trudno znaleźć poszczególne odcienie.


Moja ocena: 5+/6

Pojemność: 8,5ml
Cena: 7zł

Plusy:
+ wygodny pędzelek
+ dobra konsystencja
+ szybko schnie
+ daje ładny, matowy efekt
+ trwały
+ wydanjy

Minusy:
- czasem trudno go dostać (zwłaszcza poszczególne odcienie)



Uwaga! Jest to recenzja matowych wersji tego lakieru. O brokatowych mam trochę inne zdanie, ale o tym niedługo...

wtorek, 21 stycznia 2014

Zmasakrowane paznokcie ze zmywaczem Top Choice

Dzisiaj krótko o produkcie, którego nie poleciałabym największemu wrogowi. Zmywacz do paznokci Top Choice dorwałam w jednej ze znanych drogerii i uważam, że produkt ten powinien zostać zdjęty z półek w trybie natychmiastowym. A dlaczego? Czytajcie dalej...

Bezacetonowy zmywacz do paznokci Top Choice


Opakowanie: Zmywacz zamknięty jest w tradycyjnej, plastikowej buteleczce, mieszczącej 150ml produktu. Butelka nie jest zaopatrzona w żaden dozownik, więc należy uważać przy nasączaniu wacika.


Konsystencja/zapach: Konsystencja, jak to u tego typu produktów, oczywiście wodnista. Mimo, że na etykietce producent zapewnia nas o aromacie akacji, nic bardziej mylnego. Produkt pachnie mocno, zwykłym zmywaczem kupionym w kiosku.

Działanie: I się zaczyna... Zmywacz dobrze radzi sobie z usuwaniem tradycyjnych lakierów, a z brokatowymi/teksturowymi ma oczywiście problemy. Jednak co mnie do niego najbardziej zniechęca to niesamowite wysuszenie płytki i skórek oraz mocny, biały nalot. Produkt wysusza nawet palce, przy pomocy, których pocieramy wacikiem paznokieć. Zmywacz uwidacznia wszystkie nierówności i rysy na paznokciach. Pomimo tego, że nalot łatwo zmyć, uczucie wysuszenia nie znika tak szybko.


Inne: Zmywacz jest bardzo wydajny (niestety), więc zamierzam się go jakoś w najbliższym czasie pozbyć. W związku z tym, że będę szukać zastępcy - możecie polecić mi jakiś dobry, niewysuszający zmywacz?


Moja ocena: 1+/6

Pojemność: 150ml
Cena: 5zł

Plusy:
+ cena
+ wydajność  (choć nie wiem czy w tym przypadku to zaleta)

Minusy:
- mocny zapach
- wysusza niesamowicie
- mam wrażenie, że paznokcie są bardziej podatne na uszkodzenia

niedziela, 19 stycznia 2014

TAG za sprawą Pani Domu - 40 pytań kosmetycznych

Skleroza moją zmorą jest... Już ponad miesiąc temu zostałam otagowana przez Panią Domu, a dziś mi się przypomniało, że wypadałoby wreszcie ten post opublikować. Kochana Pani Domu, serdecznie dziękuję za tag i kajam się przed Tobą za tak długą zwłokę.
A oto i moje odpowiedzi...


1. Ile razy dziennie myjesz swoją twarz? 
Dwa razy dziennie – rano mydełkiem oliwkowym i wieczorem żelem Vichy.

2. Jaki masz typ cery? 
Uciążliwy, to na pewno. Mogłabym ją określić jako mieszaną, z wysuszonymi policzkami i łojotokową strefą T :/

3. Co jest obecnie Twoim ulubionym produktem do mycia twarzy? 
Oliwkowe mydełko antytrądzikowe zakupione kiedyś w jednej z mydlarni oraz żel oczyszczający Vichy Normaderm.

4. Czy używasz peelingów do twarzy? 
Oczywiście. Dwa razy w tygodniu używam peelingów enzymatycznych (różnych marek). Chusteczki peelingujące i peelingi mechaniczne stosuję od święta, gdyż podrażniają moją cerę.

5. Jaka to marka? 
Obecnie testuję saszetki od Bielendy, a w kolejce czeka już Lirene.

6. Jakiego kremu do twarzy używasz? 
Rankiem – Synergen Fruity Flirt (ale szukam lepszego następcy), natomiast wieczorem krem wiesiołkowy Farmix bądź serum z białymi winogronami i witaminą C marki Apis (jest cudowne).

7. Czy masz piegi? 
Nie :)

8. Używasz kremu pod oczy? 
Typowego "kremu pod oczy" nie. Używam specyfików wspomnianych w pytaniu 6 oraz żelu świetlikowego Ava.

9. Miałaś kiedyś problem z trądzikiem? 
Niestety od kilku lat borykam się z tą nieznośną przypadłością. Trądzik mniejszy lub większy towarzyszy mi zawsze :<

10. Używałaś kiedyś tabletek przeciw trądzikowych? 
Tak – bratka. Niestety tylko pogorszył stan mojej cery.

11. Jakiego podkładu używasz? 
Revlon Colorstay – na łojotokową skórę nosa. Pozostałe partie twarzy – krem bb Skin79 Orange, Missha Perfect Cover bądź podkład Studio Lift od Hean.

12. Co z korektorem? 
Czasami - na większe zmiany trądzikowe lub mocniejsze cienie pod oczami.

13. W jakiej tonacji jest Twoja skóra twarzy? 
Jasna, z żółtawymi tonami.

14. Co sądzisz o sztucznych rzęsach? 
Nie mam zdania. Do tej pory miałam jeden najtańszy zestaw rzęs, ot tak dla zabawy. Efekt mnie nie porwał.

15. Czy wiesz, że maskary powinno się zmieniać co 3 m-ce? 
Oczywiście. Choć nie wiem czy tyczy się to mojego przypadku, gdyż używam około 4-5 maskar jednocześnie, w zależności od nastroju ;)

16. Jakiej maskary teraz używasz? 
Obecnie mam pod ręką 4: 2 wodoodporne - Bourjois Twist Up i Max Factor 2000 Calories oraz 2 zwykłe - Estee Lauder Sumptuous i Wibo Growing Lashes.

17. Sephora czy MAC? 
Nigdy nie używałam kosmetyków MACa, natomiast z Sephory miałam bardzo dobry tusz do rzęs. Zatem Sephora ^_^

18. Masz kartę pro do MAC? 
Jak wspominałam – nie jestem klientką marki MAC.

19. Jakich narzędzi używasz do aplikowania makijażu? 
Pędzli, gąbki a'la BeautyBlender oraz własnych palców.

20. Używasz bazy pod cienie? 
Zawsze kiedy zamierzam położyć na powieki cienie lub kremowy eyeliner.

21. Używasz bazy pod makijaż? 
Nie. Nie uważam żeby był to kosmetyk niezbędny na co dzień.

22. Ulubiony kolor cienia do powiek? 
Beże, brązy, odrobina różu. Kocham wszystkie naturalne kolory.

23. Kredka do oczu, czy eyeliner w płynie? 
Zależy jaki efekt chcę uzyskać. Jednak najczęściej stosuję eyeliner w kremie lub płynie.

24. Jak często dźgnęłaś się w oko kredką? 
Podczas pierwszych tygodni nauki takie wypadki miały miejsce niezwykle często. Teraz już nie :)

25. Co sądzisz o pigmentach/sypkich cieniach? 
Nie posiadam, ale myślę, że łatwiej operować cieniami w tradycyjnej formie.

26. Używasz kosmetyków mineralnych? 
Nie, jakoś mi z nimi nie po drodze.

27. Ulubiona szminka? 
Obecnie Miss Sporty Perfect Color 022  (różowy nude) oraz matowa pomadka Essence 04 (piękny odcień mocnej maliny).

28. Ulubiony błyszczyk? 
Essence XXXL Nudes pachnący karmelowymi ciasteczkami :D

29. Ulubiony róż? 
Jako różu używam potrójnego cienia Inglot 113R. Daje bardzo delikatny, naturalny efekt, czyli taki jaki lubię.

30. Kupujesz kosmetyki na E-bay/Allegro?
Czasami, kiedy potrzebuję nowego kremu bb.

31. Lubisz kosmetyki z drogerii? 
Zacytuję odpowiedź Pani Domu: „Lubię :) A czy jest blogerka kosmetyczna, która nie lubi?”

32. Czy kupujesz swoje kosmetyki od ulicznych sprzedawców lub na bazarach? 
Nie i nie zamierzam. Kosmetyki z niepewnego źródła to nie moja bajka.

33. Czy chciałabyś chodzić na lekcje wizażu? 
Kiedyś na pewno. Może wreszcie udałoby mi się osiągnąć zadowalające efekty w tej materii. Jednak obecnie myślę tylko o przetrwaniu sesji :P

34. Czy zdarza Ci się niezdarnie nakładać makijaż?
Raczej nie. Według mnie makijaż musi być efektownie nałożony, tak aby się nie odznaczał. Nawet jeśli miałabym wstawać o 5 rano żeby się dobrze wytapetować ;) - robiłabym to.

35. Zbrodnia w makijażu, której nie możesz przeżyć? 
- zbyt ciemny/za grubo nałożony podkład
- rzęsy wytuszowane w „pajęcze nóżki”
- domalowane brwi
- nieroztarty róż, nałożony jak u klauna

36. Lubisz kolorowe makijaże? 
Nie u siebie. Na co dzień wolę make-up w odcieniach nude.

37. Która gwiazda wg Ciebie ma zawsze świetny makijaż? 
Powiem szczerze, że nic mi do głowy nie przychodzi. Świat celebrytów to niespecjalnie moja bajka. Na myśl nasuwa mi się jedynie Nina Dobrev - zwykle w naturalnym, ale jednocześnie efektownym makijażu.

38. Jeśli miałabyś wyjść z domu używając tylko jednego produktu, co by to było? 
Kredka do brwi. Ewentualnie podkład.

39. Czy wychodzisz z domu, bez makijażu? 
Niestety bardzo rzadko. Nieprzewidywalny stan mojej cery utrudnia mi przełamanie się.

40. Czy sądzisz, że wyglądasz dobrze bez makijażu? 


Jedynie wtedy, kiedy moja cera przeżywa rzadkie chwile bez niedoskonałości.

___________________________________________________________
Do zabawy zapraszam każdego z Was, moi wspaniali czytelnicy, jeżeli tylko macie ochotę ;) Z wielką chęcią poczytam Wasze odpowiedzi (wklejajcie linki poniżej).

TUTAJ przeczytacie tag w wykonaniu Pani Domu :)

środa, 15 stycznia 2014

Dwufazowa odżywka do włosów z jedwabiem Cece MED Silk Bi-Phase Conditioner

I oto kolejna dwufazowa odżywka wykończona... Jak zapewne część z Was wie, jestem nieszczęśliwą posiadaczką suchych, zniszczonych i plączących się włosów. Dlatego też chwytam się wszelkich sposobów poprawy ich kondycji. Kiedy zaproponowano mi współpracę z marką Cece of Sweden, ucieszyłam się, gdy zobaczyłam taką dwufazówkę w ich ofercie. Ale do rzeczy...



Opakowanie: Odżywka mieści się w plastikowej, przezroczystej buteleczce, o pojemności 200ml. Wyposażona jest w wygodny, niezacinający się atomizer.


Konsystencja/zapach: Konsystencja kosmetyku jest wodnista, podzielona na dwie fazy, w związku z czym należy co jakiś czas mocno wstrząsnąć opakowaniem podczas użytkowania. Zapach jest delikatny, przypominający standardowe drogeryjne jedwabie. Po aplikacji znika bardzo szybko.

Działanie: Odżywka doskonale zwalcza problem rozczesywania włosów po umyciu, przy okazji lekko je zmiękczając i nabłyszczając. Widoczne jest również delikatne wygładzenie. Kosmetyk do pewnego stopnia zapobiega puszeniu, lecz przy wilgotniejszej pogodzie sobie nie radzi. Niestety wbrew obietnicom producenta, produkt nie nawilża, a na odbudowę nawet nie liczyłam.


Inne: Spray jest dość wydajny, gdyż wystarczył mi na około 2 miesiące regularnego stosowania. Jest to kosmetyk dość przyjemny, lecz nie czyni cudów.



Jeśli macie ochotę zapoznać się z ofertą kosmetyków Cece of Sweden zapraszam tutaj:

Moja ocena: 3/6

Pojemność: 200ml
Cena: 22zł

Plusy:
+ wygodne opakowanie
+ delikatny zapach
+ ułatwia rozczesywanie
+ lekko zmiękcza i nabłyszcza

Minusy:
- nie nawilża
- nie do końca radzi sobie z puszeniem
- nie odbudowuje

Chciałabym zaznaczyć, iż kwestia współpracy nie miała absolutnie żadnego wpływu na moją opinię.

środa, 8 stycznia 2014

WYNIKI GRUDNIOWEGO ROZDANIA i zapowiedź konkursu walentynkowego ;)

Hej Kochani!
Bardzo przepraszam Was za wstrzymywanie się z ogłoszeniem wyników grudniowego rozdania, lecz niestety mam na uczelni istny kocioł. Ci z Was, którzy studiują obecnie, bądź wyższą edukację mają już za sobą, wiedzą jak pracowity jest okres "przedsesyjny". Trzymajcie za mnie kciuki cobym przetrwała i nie okupiła tego stresu pobytem na pogotowiu, jak to było w zeszłym roku ;) Ale do rzeczy...

Dla przypomnienia - w grudniu do wygrania był taki oto zestaw:

A grudniowa paczuszka rozdaniowa wędruje do...

Gratuluję Kochana!
Mam nadzieję, iż nagroda przypadnie Ci do gustu.
Już skrobię do Ciebie maila z informacją, a na wiadomość zwrotną czekam 4 dni.

_________________________________________________________
Resztę uczestników chciałabym z przyjemnością powiadomić, iż w ciągu kilku najbliższych dni rozpocznie się ROZDANIE WALENTYNKOWE :) Bądźcie czujni!

Chciałabym również poprosić, aby wszyscy uczestnicy, którzy brali udział w rozdaniu listopadowym, sprawdzili czy na pewno są fanami TVL na facebooku, gdyż zauważyłam, że nie wszyscy spełnili ten warunek.

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...