Dzisiaj będzie o moim odkryciu (już) 2013 roku. Jako zagorzała fanka kresek na powiekach cenię sobie dobre słoiczkowe eyelinery, które według mnie są najwygodniejsze w użytkowaniu. I takim właśnie eyelinerem jest produkt z serii Avon SuperShock w kolorze Shimmering Sappire. Zapewne gdyby nie pochodził on z blogowej wymianki, kupiłabym wersję czarną, lecz ten przepiękny połyskliwy szafir zdobył moje serce od pierwszego nałożenia :)
Kosmetyk zamknięty jest w porządnym, szklanym słoiczku, który przetrwa nawet najcięższe wojaże. Konsystencja eyelinera jest twarda i mocno zbita, co nie wszystkim może się podobać, lecz przechowywany w cieplejszej temperaturze nakłada się na pędzelek całkiem dobrze, o ile posiada on dość twarde włosie. Ważne: co do nakładania tego kremu (bo żelem on raczej nie jest), każdy musi wypracować swoją własną technikę.
Kolor na zdjęciu powyżej wyszedł jaśniejszy niż w rzeczywistości.
Dla dobrego efektu należy nakładać dwie warstwy eyelinera, ponieważ jedna może wypaść zbyt blado. Kosmetyk w ciągu kilku minut zastyga na powiece i tworzy naprawdę trwałą plastyczną skorupkę. Kreski wykonane przy pomocy tegoż produktu przetrwają bez naruszenia cały dzień, a nawet popołudniową drzemkę i o "efekcie pandy" nie ma co marzyć :) Biorąc pod uwagę fakt, iż z moich oczu wszystko dość szybko schodzi, jest to rewelacyjny wynik.
Po lewej - jedna warstwa, po prawej - dwie warstwy
SuperShock zmywa się bardzo łatwo przy pomocy płynu dwufazowego. Produkt ze względu na swoją gęstą i twardawą konsystencję jest bardzo wydajny. Myślę, że kiedy w końcu upoluję sobie czarną wersję kolorystyczną, będę załatwiona eyelinerowo na długi, długi czas ;)
Moja ocena: 5/6
Cena: 24zł
Pojemność: 12ml
Plusy:
+ porządne opakowanie
+ piękny ocień
+ trwałość
+ łatwe zmywanie
+ wydajność
Minusy:
- trochę za twarda konsystencja
- pigmentacja mogłaby być trochę lepsza