Garnier Beauty Balm Miracle Skin Perfector do skóry mieszanej i tłustej zakupiłam poszukując jakiegoś lekkiego kremu koloryzującego, który nie obciążyłby mojej już i tak wymęczonej cery. Mam nadzieję, że większość z Was zdaje sobie sprawę, iż tak zwanych "kremów bb" marek Garnier czy Maybelline nie można porównywać z oryginalnymi bebikami prosto z Azji :)
Produkt zamknięty jest w przydługiej, miękkiej i (całe szczęście) szczelnej tubce z zakrętką. Zapach określiłabym jako trudny do zdefiniowania, lecz bardzo delikatny z nutką alkoholu, który niestety znajdziemy w składzie. Krem ma dość rzadką, lejącą konsystencję, więc najlepiej nakłada się go palcami bądź gąbeczką. Nie ma co marzyć od łatwej aplikacji przy pomocy pędzla :/
Kremik występuje w dwóch odcieniach. Ja posiadam kolor LIGHT do cery jasnej, lecz mimo to, w przeciągu dwóch bezsłonecznych tygodni, stał się dla mnie za ciemny i dość mocno odznaczał od szyi, więc teraz leży sobie na półce i czeka do wiosny ;) Dlatego też zdecydowanie nie przypasuje on bladolicym. Krem posiada również mocne żółte tony, więc i panie o różowawych, chłodnych odcieniach cery powinny się go wystrzegać.
A oto, co obiecuje nam producent:
Nawilżenie? Hm... Na pewno nie z alkoholem na trzecim miejscu w składzie. U mnie na szczęście nie wysuszył dodatkowo, lecz i właściwości nawilżających nie zauważyłam.
Długotrwale zapobiega błyszczeniu i matuje? To prawda. Z eliminacją błyszczenia radzi sobie całkiem nieźle, choć łojotokowa skóra mojego nosa pokonała go dość łatwo po około 30-40 minutach. Na innych partiach twarzy efekt utrzymuje się przez ok. 4 godziny, bez poprawek. Sam mat otrzymywany po nałożeniu tegoż specyfiku bardzo mi się podoba, gdyż nie jest to typowy "płaski" mat (jaki otrzymamy np. dzięi Revlon Colorstay). Posiada on natomiast deliktny "glow", nadający skórze zdrowy wygląd.
Maskuje pory i niedoskonałości? NIE!!! Moje pory jak były wielkie tak pozostały wielkie, niezależnie od ilości zastosowanego kosmetyku. Na dodatek wągry na moim nosie wydawały się jakby powiększone :/
Wyrównuje koloryt i nadaje skórze zdrowy blask? Co do blasku wspominałam o nim wyżej. Po nałożeniu kremu cera wygląda zdrowo, a większość przebarwień zostaje zamaskowana. Jednak nie spodziewajmy się krycia mocniejszych zaczerwienień czy pryszczy.
Ochrona UV - SPF 20? Jak dla mnie, na lato, to sporo za mało.
Przed:
Ochrona UV - SPF 20? Jak dla mnie, na lato, to sporo za mało.
Przed:
Kremik nie zatyka porów, więc może być stosowany nawet przez osoby z cerą trądzikową. Nie wywołuje powstawania kolejnych pryszczy, ale również nie pielęgnuje specjalnie cery.
Podsumowując, Garnier Beauty Balm Miracle Skin Perfector jest dobrym kosmetykiem dla osób ze stosunkowo bezproblemową skórą, których głównym zmartwieniem są lekkie przebarwienia i średnio przetłuszczająca się cera. Ja go z pewnością już nie kupię, gdyż uwydatnienie moich zaskórników na nosie oraz ciemny, nie dopasowujący się odcień całkowicie go eliminują.
Moja ocena: 6/10
Cena: 20-30zł
Pojemność: 40ml
Plusy:
+ trwałe opakowanie
+ lekka konsystencja
+ poprawne krycie
+ eliminacja lekkich przebarwień
+ całkiem dobre matowienie
+ naturalny efekt matu
Minusy:
- za ciemny!
- uwydatnia zaskórniki
- nie maskuje rozszerzonych porów
- niski SPF
U mnie raczej też by się nie sprawdził .
OdpowiedzUsuńNie dziwię się. Jest to krem do skóry niewiele wymagającej.
Usuńjak ja się cieszę że nie kupiłam żadnego z tych reklamowanych kremów BB.
OdpowiedzUsuństrasznie pomarańczowy mi się wydaje...
No pomarańczowy jest, chociaż na tych zdjęciach w porównaniu z innymi pomarańcz ten "wychodzi" szczególnie mocno...
UsuńA co do reklamowanych kremów bb, to nie polecam.
Szkoda że nie okazał się fajny a miałam zamiar kupić dzięki za recenzje
OdpowiedzUsuńNie kupię go, ponieważ potrzebuje produktu, który zakrywa niedoskonałości.
OdpowiedzUsuńA różnica kolorów jest ogromna :o jest strasznie ciemny.