wtorek, 28 sierpnia 2012

Przestroga na całe życie, czyli jak stracić 150zł na ekskluzywny bubel... YSL Shocking Mascara

Mawiają, że mądry Polak po szkodzie. Oj nawet nie macie pojęcia ile prawdy nosi w sobie to stare przysłowie... Postanowiłam napisać tą recenzję ku przestrodze tych z Was, które chcą zainwestować i kupić naprawdę drogi, a co się z tym zazwyczaj wiąże, dobry tusz do rzęs.




YSL Volume Effet Faux Cils Shocking Mascara zakupiłam kilka miesięcy temu w drogerii Douglas, po wypróbowaniu jej w sklepie i porównaniu z tuszem Lancome Hypnose Drama. Początkowy efekt bardzo mi się spodobał, więc postanowiłam zaszaleć i zainwestować 145zł w ten (podobno) dobry kosmetyk. Jak się później okazało, był to wielki błąd...

Pierwsze co zauważyłam po powrocie do domu (z pomalowanymi wcześniej w drogerii rzęsami) było lekkie pieczenie oczu, które z czasem tylko przybrało na intensywności. Mniej więcej w tym samym momencie również chemiczno-miodowy zapach tuszu okazał się coraz bardziej drażniący. Wtedy zorientowałam się, że nie jest to dobra wróżba...

A teraz konkretnie o działaniu - największą wadą maskary YSL Shocking jest to, iż niesamowicie skleja rzęsy:< Jak jeszcze kilka pierwszych "nałożeń" było znośne tak po tygodniu, zaczął on całkowicie niszczyć mój makijaż. Wyglądało to jakbym miała ledwo trzy rzęsy na krzyż... Produkt ten był również powodem nieustannego efektu pandy, który powstawał po 3-4 godzinach od nałożenia, ponieważ kruszył się i rozmazywał.

W kwestii samej szczoteczki nie jest lepiej. Jakby jej nie przekręcić to połowa pokryta jest zawsze króciutkimi "włoskami", które do niczego się nie nadają, gdyż nie chwytają i nie oddzielają ani jednej rzęsy. Warto również wspomnieć o rozczarowującym i nieszczelnym opakowaniu. Dlaczego takie słowa? Ano dlatego, że nie wiadomo kiedy tusz po prostu wydostaje się na zewnątrz i bardzo brudzi całą zawartość kosmetyczki. Jest to również przyczyną szybkiego zasychania kosmetyku.

Jedynym chyba plusem tejże maskary jest dobre odżywienie rzęs, które po pewnym czasie stają się mocniejsze i rzadziej wypadają:)





Cena: 140-150zł
Pojemność: 6,4ml

Ocena: 2/10
Czy kupię ponownie: nie(!)

Plusy:
+ wzmacnia rzęsy

+ ładny design opakowania

Minusy:
- niesamowicie skleja rzęsy
- kruszy się i rozmazuje
- podrażnia oczy
- niepraktyczna szczoteczka
- nieszczelne opakowanie
- intensywny zapach
- cena nieadekwatna do jakości

piątek, 24 sierpnia 2012

Na pomoc suchym dłoniom, czyli przegląd nawilżających kremów do rąk

Dziś mam coś ciekawego dla osób borykających się z problemem suchych dłoni... Wiem, iż wiele z nas ma ten kłopot i dlatego chciałabym polecić Wam kilka kremów nawilżających, na które warto zwrócić uwagę:)




1. ELDENA HANDCREME

Jest to krem dostępny w sieci sklepów Aldi. Jako jeden z niewielu kosmetyków całkiem dobrze radzi sobie z suchą skórą moich biednych dłoni... Aby pozostała ona w sobrym stanie należy stosować go 2 razy dziennie oraz, jak zwykle, po czynnościach typu zmywanie naczyń czy też pranie (oczywiście to wykonywane przez nasze pralki się nie liczy;)). Krem wchłania się stosunkowo szybko i nie pozostawia tłustej warstwy, jak bywa w wielu przypadkach. Dodatkowym plusem, na który warto zwrócić uwagę jest to, iż krem nie posiada w swoim składzie żadnych parabenów. Produkt zapakowany jest w wygodne i higieniczne opakowanie z pompką, dozującą tyle ile nam potrzeba.



Cena: 12zł
Pojemność: 50ml


2. AVON CARE GLICERINE HAND NAIL

Kolejnym, według mnie, klasykiem jeśli chodzi o nawilżanie dłoni jest krem Glicerine Hand Nail marki Avon, który można znaleźć w każdym katalogu, dosłownie za kilka złotych. Produkt natłuszcza i wygładza skórę na wiele godzin. Wchłania się trochę dłużej niż Eldena, ale za taką cenę i pojemność nie jest to wielka wada. Produkt ten stanowi również ulgę dla suchych stóp i spękanych pięt.
(Zdjęcie przedstawia opakowanie z edycji świątecznej)



Cena: 4-7zł (w zależności od katalogu)
Pojemność: 100ml


3. DR.JART ADVANCED HAND CREME

Ostatnim i najlepszym (no i oczywiście najdroższym) produktem wartym polecenia jest Advanced Hand Creme koreańskiej marki Dr.Jart z olejkiem z makadamii. Niestety z tego, co mi wiadomo nie jest on dostępny w polskich sklepach, więc pozostaje mi e-bay i polowanie na fajne aukcje, ponieważ w cenie regularnej jest on zdecydowanie za drogi. 10$ za 30ml to spora przesada, nie uważacie? A wracając do recenzji, kosmetyk ten jest naprawdę wspaniały. Pięknie i głęboko nawilża skórę dłoni, a dodatkowo wygładza i zmiękcza (również uszkodzone skórki wokół paznokci, które stają się praktycznie niezauważalne). Krem ma żółtawy kolor i dziwny chemiczno-cytrynowy zapach, który znika w kilka minut od aplikacji. Jest to zdecydowanie mój ulubiony i najskuteczniejszy produkt tego typu:)




Cena: 8-15$ (27-50zł)
Pojemność: 30ml


Mała rada dla zdesperowanych:
Jeśli potrzebujecie naprawdę porządnego nawilżenia nałóżcie na dłonie grubą warstwę kremu nawilżającego (najlepiej bez parabenów), a następnie:
a) foliowe lub gumowe rękawiczki i pozostawić na 1-2 godziny w ciągu dnia;
b) lub rękawiczki z materiału i pozostawić je na całą noc.
Gwarantuję, że pomoże:) Polecam robienie takiego zabiegu raz w tygodniu.

środa, 22 sierpnia 2012

Wygraj wybranego GlamBoxa - rozdanie na bag-full-of-surprises.blogspot.com

Jeśli chcecie mieć szansę na wygranie wybranego przez siebie GlamBoxa zachęcam Was do wzięcia udziału w rozdaniu organizowanym przez blog bag-full-of-surprises.blogspot.com. Więcej informacji TUTAJ. Powodzenia!!!



Recenzja bazy HEAN + małe motylkowe ROZDANIE [ZAKOŃCZONE]

Witajcie kochane! W tej notce chciałabym Was zapoznać z moją ukochaną bazą makijażową Perfect Make Up Base polskiej marki Hean. Ale może na początek odrobina historii...

Kilka lat temu naczytałam się o cudownych właściwościach silikonowych baz, które nakładamy przed aplikacją makijażu, oraz które mają tenże make up utrwalać na długie, długie godziny...  Zachęcona wieloma pozytywnymi opiniami ja (jak to ja) poleciałam prosto do drogerii i spośród wielu baz, które zaprezentowała mi bardzo niecierpliwa pani ekspedientka wybrałam właśnie Perfect Make Up Base. I była to naprawdę dobra decyzja!



Baza ta ma bardzo przyjemną kremowo-pudrową konsystencję, która tworzy na buzi delikatną satynową warstwę. Nie zrozumcie mnie źle, nie jest ona w żadnym wypadku rozświetlająca, a wręcz przeciwnie - pięknie i naturalnie matowa, nadająca cerze zdrowy wygląd. Kolejnym plusem jest dobre wygładzenie skóry. Przy średnim trądziku, rozszerzonych porach i workach pod oczami, po nałożeniu bazy oraz dalszego pełnego makijażu twarz zostaje ładnie "wy-photoshop-owana". Naprawdę polecam, zwłaszcza za taką cenę...



Cena: 22zł
Pojemność: 30ml

Ocena: 8/10
Czy kupię ponownie: tak

Plusy:
+ wygładza skórę
+ utrwala makijaż
+ matuje na kilka godzin (nie jest to może super wynik, ale mnie satysfakcjonuje)
+ przyjemna konsystencja
+ delikatny zapach

Minusy:
brak

Rada osobista: Pewnie większość z Was o tym wie, ale nie wszyscy więc... Po nałożeniu bazy należy odczekać 20-30 minut, aby miała czas się wchłonąć i utrwalić, następnie zabrać się za robienie make upu.


_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_


A teraz czas na obiecane rozdanie!

W czasie ostatniego maratonu po sklepach trafiłam do sklepu Centro., gdzie znalazłam długo poszukiwane piórkowe kolczyki w turkusowym kolorze... Byłam bardzo ucieszona i przy okazji pomyślałam, że mogę również kupić coś dla Was;) A co? Ano to:




Do wygrania są motylkowe kolczyki 3D z sieci Centro., do których dorzucam próbkę moich ukochanych perfum Herve Leger Femme. Mam nadzieją, że Wam się podobają;) Na zgłoszenie macie czas do niedzieli 2 września włącznie (do godziny 23:59), a wyniki ogłoszę w ciągu kilu dniu od zakończenia rozdania.

Aby wziąć udział w rozdaniu należy spełnić kilka warunków:

1. Być publicznym obserwatorem bloga
2. Polubić TheVanityLife na facebooku (KLIK)
3. Odpowiedzieć na pytanie "Jakie kolory dominują w Twojej szafie?". Nie musi być to strasznie długa opowieść... Wystarczy kilka słów, ponieważ będzie to dla mnie wiadomość orientacyjna;)
4. Umieścić pod tym postem komentarz wraz z nickiem pod jakim obserwujecie bloga, imieniem i pierwszą literą nazwiska pod jakimi lubicie TVL na Facebooku oraz odpowiedzią na pytanie.
5. Aby zdobyć dodatkowy los możecie umieścić wiadomość o tym rozdaniu wraz z linkiem i bannerem do niego na swoim blogu. Może być to obrazek z boku strony, notka lub chociażby wspomnienie w jakimś wpisie:)



Możecie wykorzystać poniższy formularz:
Obserwuję jako:
Lubię na FB jako:
Odpowiedź na pytanie:
Informacja na blogu: tak/nie (link)


_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_


Regulamin:
1. Aby wziąć udział w konkursie musisz być pełnoletni/a lub mieć zgodę rodziców na podanie adresu do wysyłki.
2. Konkurs trwa od 22 sierpnia 2012 do 2 września 2012 (włącznie).
3. Zamieszczając komentarz autor przyjmuje warunki Regulaminu i wyraża zgodę na przetwarzanie swoich danych osobowych zgodnie z ustawą o Ochronie Danych Osobowych (Dz. U. Nr 133 pozycja 883).
4. Zwycięzca zostanie wyłoniony metodą losowania.
5. Wyniki zostaną ogłoszone na blogu w ciągu kilku dni od zakończenia rozdania.
6. Sponsorem nagród jest blog The-Vanity-Life.blogspot.com
7. Koszt wysyłki pokrywam ja - frania.f. Wysyłam tylko na terenie Polski.
8. Zwycięzca jest zobowiązany podać adres wysyłki w ciągu 4 dni od ogłoszenia wyników (na maila frania.f.blox@gmail.com). Jeśli po tym czasie nadal nie otrzymam takiej wiadomości losowanie laureata zostanie powtórzone.
9. Konkurs nie podlega przepisom Ustawy z dnia 29 lipca 1992 roku o grach i zakładach wzajemnych.
10. Niniejszy regulamin wchodzi w życie z dniem rozpoczęcia konkursu i obowiązuje do czasu jego zakończenia.
11. Konkurs nie odbędzie się jeśli nie zgłosi się co najmniej 15 uczestników.


A już niedługo kolejne, tym razem kosmetykowe i oczywiście większe rozdanie;)

Kolejne testowanie z Klubem Recenzentki Wizaż - wypróbuj nowy krem bb firmy Garnier

Klub Recenzentki Wizaż.pl prowadzi nabór 50 testerek, które otrzymają "nową odsłonę" kremu bb marki Garnier. Tym razem jest to kosmetyk dla cery tłustej i mieszanej. Aby mieć szansę na otrzymanie tegoż kremu należy posiadać konto na stronie Wizaż.pl oraz wypełnić ankietę zgłoszeniową. Macie czas do 28 sierpnia!


wtorek, 21 sierpnia 2012

Wygraj zestaw produktów Wella

Dziś chciałabym Was powiadomić o kolejnym testowaniu Klubu Recenzentek Wizaż. Aby mieć szansę na zdobycie 1 ze 150 zestawów produktów do pielęgnacji włosów marki Wella, wystarczy posiadać konto na stronie Wizaz.pl oraz wypełnić ankietę. Macie czas do 26 sierpnia. Powodzenia!!!


niedziela, 19 sierpnia 2012

W walce z trądzikiem i rycerz w błękitnej zbroi... Czyli tonik Under Twenty Anti! Acne Intense - recenzja

     Dzisiaj chciałabym przedstawić Wam coś skutecznego dla osób z tłustą, trądzikową cerą... Jest to intensywnie oczyszczający tonik Under Twenty Anti! Acne Intense produkcji Dr.Irena Eris.




Specyfiku tego używałam kilka lat temu i sama nie wiem dlaczego przestałam... Jednak na całe szczęście niedawno sobie o nim przypomniałam, kiedy to po wypróbowaniu antytrądzikowego kremu od Ziai (o którym recenzja TUTAJ) przeżyłam tragiczny atak pryszczy.

Jest to produkt mający za zadanie, jak sama nazwa mówi, intensywnie oczyszczać i normalizować naszą cerę. Producent zapewnia nam również zwężone pory i ograniczenie wydzielania sebum. I faktycznie większość tych obietnic jest zgodna z prawdą:)

Kosmetyk ten w przeciągu dwóch tygodni wyeliminował niemal wszystkie widoczne pryszcze. Naprawdę coś wspaniałego! Na dodatek podczas użytkowania faktycznie czuć, że oczyszcza i odświeża naszą cerę. Dodatkowo jeszcze ten przyjemny orzeźwiający zapach...

Kolejnym plusem produktu jest to, iż rzeczywiście zmniejsza rozszerzone pory. Nie robi tego perfekcyjnie, ale efekt jest zadowalający. Ale uwaga! Tonik działa w ten sposób tylko na pory jako-tako oczyszczone! Ja niestety jestem posiadaczką licznych wągrów na nosie i mój rycerz w błękitnej zbroi nie daje sobie z nimi rady... Chociaż na ten problem nigdy nic nie pomogło, więc nie jest to dla mnie jakiś ogromny minus ani zaskoczenie... Czy zmniejsza wydzielanie sebum? Tak, ale nie spodziewajcie się cudów. A co do wydajności, to nie jest ona może specjalnie zachwycająca, ale tragiczna również nie jest. Wydaje mi się, że słowo akceptowalna w tym przypadku będzie odpowiednie. Uwaga dla wrażliwców - produkt nie podrażnia oczu.

Moim zdaniem jeśli ktoś boryka się z problemem trądziku lub potrzebujecie porządnego oczyszczenie tonik Under Twenty jest dla Was:) Jeżeli macie jakieś spostrzeżenia na jego temat, bądź też inne uwagi dotyczące oczyszczania cery - zapraszam do dyskusji:)

Cena: 14zł
Pojemność: 200ml

Ocena: 8,5/10
Czy kupię ponownie: tak



"JESTEM NA NIE" czyli kilka produktów, których nigdy więcej nie kupię...


Dziś chciałabym Was moje kochane zapoznać z kilkoma produktami, które według mnie są całkowitym marnotrawstwem pieniędzy i nie warto ich kupować...

1. Mleczko do demakijażu KOLAGEN + ELASTYNA (Soraya)



     Pierwszym kosmetykiem, którego kupna żałuję jest mleczko do demakijażu KOLAGEN + ELASTYNA firmy Soraya. Zakupiłam je w czasie wyjazdu w góry, gdyż całkowicie zapomniałam zabrać ze sobą moje kochane mleczko marki All About Face i na gwałt potrzebowałam czegoś do demakijażu. Niestety... Była to totalna pomyłka... Po pierwsze i najważniejsze - po użyciu produktu oczy pieką niesamowicie, a zaczerwienienie tym spowodowane nie schodzi dopiero po około godzinie. Nieprzyjemne uczucie szczypania również utrzymuje się przez jakiś czas, co jest prawdziwą "mordęgą; nie pomaga przemywanie wodą czy też innymi magicznymi specyfikami, trzeba przecierpieć...
     Konsystencja kosmetyku również pozostawia wiele do życzenia, gdyż jest ona gęsta i tłusta, co zdecydowanie nie pomaga w jego rozprowadzaniu, sprawia natomiast, iż mleczko nie jest zbyt wydajne. Kolejnym drażniącym aspektem jest intensywny chemiczny zapach, dlatego nie polecam wrażliwcom.
     Myślę, że jedynym plusem mleczka firmy Soraya jest dobry poziom nawilżenia, w jakim pozostawia skórę po zmyciu makijażu.

Cena: 8-10zł
Pojemność: 200ml

Plusy:
+ nawilża skórę

Minusy:
- niesamowite szczypanie i zaczerwienienie oczu
- niepraktyczna konsystencja
- intensywny zapach

__________________________________


2. Szampon Prevent Hair Loss Shampoo (Cece Med)



     W tym przypadku będzie krótko... Już od wielu lat borykam się z problemem wypadających włosów i dlatego podczas niedawnej wizyty w Rossmanie zakupiłam szampon szwedzkiej firmy Cece Med z nadzieją, iż wreszcie natrafię na coś skutecznego. Jednak będąc szczerą nie jestem w stanie powiedzieć, czy rzeczywiście pomaga on wzmocnić włosy na tym polu, gdyż byłam zmuszona odstawić go po kilku myciach. Dlaczego? Ano dlatego, że kosmetyk Cece Med zrobił z mojej biednej fryzury totalnie przesuszone siano, które dochodziło do siebie przez długi, długi czas... Utrudnił on również układanie włosów, które odstawały w każdą stronę i nijak nie dało się ich wygładzić. Aby przywrócić je do poprzedniego stanu zmuszona byłam do niebotycznych zabiegów przeróżnymi maskami i odżywkami. Dlatego nie polecam...

Cena: 27zł
Pojemność: 300ml

Plusy:
brak

Minusy:
- niesamowicie wysusza włosy
- utrudnia ułożenie fryzury
- cena nieadekwatna do jakości

__________________________________


3. Mgiełka do ciała Naturals 'Owoc granatu i mango' (Avon)



     Mgiełka do ciała firmy Avon nie jest może jakimś tragicznym przypadkiem lecz ja więcej jej nie kupię, nawet pomimo tego, iż zapach jest rzeczywiście intensywny i nieziemski... Bardzo spodobał mi się on podczas przeglądania jednego z katalogów (chyba każda z nas zna te ich perfumowane strony;)), a że była promocja, skusiłam się. Niestety, jak się później okazało, nie byłam w stanie jej używać... Wydaje mi się, że chodzi tutaj o dużą ilość alkoholu zastosowanego w kosmetyku, który sprawia, że podczas rozpylania po prostu mnie poddusza. Wstrzymywanie oddechu nijak nie pomaga, gdyż drażniąca substancja pozostaje na skórze jeszcze przez kilkanaście minut. Nie jestem pewna jak to jest u innych osób, możliwe, że ja jestem po prostu takim beznadziejnym przypadkiem:( Jeśli chcecie spróbować - proszę bardzo, ale ostrzegałam:) Zdecydowanie nie polecam astmatykom.

Cena: 13-15zł (9zł w promocji)
Pojemność: 125ml

Plusy:
+ piękne, intensywne zapachy

Minusy:
- duszący w trakcie rozpylania
- niezbyt wydajny

__________________________________


4. Lakier do paznokci Speeddry+ (Avon)


UWAGA!
W tymże opisie odnoszę się do odcieni brokatowych, gdyż tylko te miałam okazję testować.

     I znowu kosmetyk z Avonu... Lakier do paznokci Speeddry+ ma zagwarantować nam piękne, intensywne barwy oraz krótki czas schnięcia, co jest totalną bzdurą. Nie dość, że produkt robi niezłe smugi, to samo zasychanie trwa o wiele dłużej niż w porównaniu z tradycyjnymi lakierami... Zajmuje to naprawdę mnóstwo czasu i nie radzę wykonywania jakichkolwiek czynności w trakcie tego procesu, tym bardziej po nałożeniu drugiej warstwy. Kolejnym minusem są ogromne problemy ze zmywaniem tegoż specyfiku, w trakcie którego brokat w nim zawarty przykleja się do skóry dłoni, a szczególnie skórek wokół paznokci, i nijak nie da rady go usunąć. Aby pozbyć się dokładnie wszystkich śladów należy odczekać kilka dni, aż "zejdą" same w czasie wykonywania domowych obowiązków...

Cena: 15-25zł (w zależności od katalogu)
Pojemność: 12ml

Plusy:
+ duża gama kolorystyczna
+ dobry pędzelek

Minusy:
- długi czas zasychania (szczególnie drugiej warstwy)
- niezbyt dobre krycie
- pozostawia smugi
- po zmyciu pozostają plamy brokatu
- cena nieadekwatna do jakości

__________________________________

Mam nadzieję, że udało Wam się przebrnąć przez ten długaśny pościk... Sama z wielką chęcią "wysłucham" Waszych opinii na temat opisanych dziś przeze mnie produktów:) Może same macie jakiś przykre wspomnienia na temat kosmetyków? Piszcie, komentujcie, pytajcie... :)



Estee Lauder Sumptuous Mascara, czyli efektowny tusz "na co dzień"




Z racji tego, iż jestem ogromną fanką testowania nowych kosmetyków, a szczególnie tuszy do rzęs, postanowiłam wypróbować tusz, który ostatnio poleciła mi moja znajoma, a mianowicie Estee Lauder Sumptuous Mascara. W drogerii produkt ten kosztuje około 140zł za 6ml, ja jednak zakupiłam tester na Allegro o pojemności 2,8ml za 10zł plus przesyłka, który posiada pełnowymiarową szczoteczkę. Dlatego też uważam, że lepszym rozwiązaniem jest zakup miniaturki.

Według producenta tusz Sumptuous zwiększa objętość, unosi i pogrubia rzęsy bez ich obciążania, co jest w większości prawdą. Kosmetyk zdecydowanie dodaje objętości, a oko staje się bardziej wyraziste. Dodatkowo przy odpowiedniej technice nakładania, którą można wypracować bardzo szybko, doskonale rozdziela i stylizuje nawet cienkie i delikatne rzęsy. Nie jestem pewna jak jest z unoszeniem bo zawsze używam zalotki:)

Osobiście mam wątpliwości co do kwestii pogrubiania. Ot, naturalny look, który z pewnością nie zadowoli pań liczących na efekt sztucznych rzęs. Jest to chyba jedyna wada produktu.

Warto zauważyć, iż Estee Lauder Sumptuous Mascara to kosmetyk naprawdę lekki i wydajny. Polecam go osobom szukającym tuszu, który podkreśli i nada spojrzeniu wyrazistości w naturalny sposób.

Cena: 140zł (opakowanie pełnowymiarowe), 10 (miniaturka na Allegro)
Pojemność: 6ml (opakowanie pełnowymiarowe), 2,8ml (miniaturka)

Ocena: 8/10
Czy kupię ponownie: tak (miniaturkę)




IsaDora Oil Control Compact Powder STOP SHINE!, czyli małe matujące cudo - recenzja




Puder ten doradziła mi jakiś czas temu pani w Douglasie, ponieważ poszukiwałam jakiegoś dobrze matującego specyfiku, w cenie nie przekraczającej stu złotych. Kosztował on dokładnie 81zł i powiem szczerze, że nie żałuję wydania tych pieniędzy, ponieważ produkt ten zdecydowanie jest tyle wart.

Choć może lepiej przejdę do konkretów... Jest to półtransparentny, matujący puder w kamieniu. Według producenta jago głównym zadaniem jest ograniczanie wydzielania sebum. I nie jest to kłamstwo. Nawet bez użycia podkładu matuje i delikatnie ujednolica cerę, a w połączeniu z podkładem Revlon ColorStay lub odpowiednio dobranym kremem bb czyni prawdziwe cuda. W moim przypadku świecenie pojawia się dopiero po około 4-5 godzinach, co jest absolutnym sukcesem.

Kolejnym plusem tego kosmetyku jest jego wydajność. Posiadam go od 8 miesięcy, a na dzień dzisiejszy pozostało mniej-więcej 30% jego zawartości. Bardzo lubię również dołączoną do opakowania gąbeczkę, która jest mięciutka i dobrze rozprowadza puder (nie należy go nakładać pociągłymi ruchami, lecz wklepując puszkiem w skórę, gdyż wtedy otrzymamy lepszy efekt).

Jedynym minusem IsaDora Oil Control jest niezbyt mocne krycie, które mogłoby być lepsze, ale o tym uprzedza producent. W końcu słówko "półtransparentny" mówi samo za siebie.

Gdzie kupić? Puder ten jest niestety trudno dostępny w internecie, a jeśli już się trafi to za sklepową cenę. Dlatego też polecam kupić go, tak jak ja, w drogerii Douglas (przynajmniej będziecie miały gwarancję, że produkt jest świeży, a i dostaniecie do niego z pewnością jakieś gratisy:)

Cena: 70-80zł
Pojemność: 11g

Ocena: 9/10
Czy kupię ponownie: nie wiem (kusi mnie wizja przetestowania innych pudrów matujących tej firmy)





Puder matujący "na co dzień" - ESSENCE fix&matte!

Essence fix&matte! to sypki, transparentny puder matujący (dostępny w drogerii Natura za około 15zł). Ma on biały kolor, który w miarę możliwości dopasowuje się do jasnej i średniej karnacji. Nie polecam osobom o śniadej, opalonej cerze, gdyż mimo wszystko po nałożeniu pudru przebija się biel, co jest już małą wadą.

Kosmetyk ten jest drobno zmielony i bardzo dobrze. Matuje nieźle, lecz z całą pewnością istnieją skuteczniejsze produkty, jak na przykład Isa Dora Oil Control Compact Powder (o którym zrobię recenzję w przyszłości). Ale i różnica w cenie jest wyraźna. Wydajność także jest w porządku - jedno opakowanie wystarcza na około 4 miesiące.

Ale żeby nie było tak dobrze Essence fix&matte! ma też swoje wady. Po pierwsze, jak już wspominałam, tworzy delikatną, białą poświatę, co nie na każdej buzi wygląda estetycznie. Kolejnym minusem jest to, że puder regularnie "wędruje" w stronę ust i mogę Was zapewnić, że nie smakuje najlepiej. Kolejną kwestią, którą należy poruszyć to opakowanie, na które wiele osób narzeka i faktycznie momentami kosmetyku wychodzi po prostu za dużo. Jednak ja odsypuję pożądaną ilość na wieczko i po kłopocie:)

Myślę, że puder fix&matte! firmy Essence ma swoje wady i zalety, ale chyba warto go mieć w kosmetyczce jako produkt "na co dzień". Zwłaszcza za taką cenę i pojemność (15,5g) =) Uwaga! Odradzam stosować go na wielkie wyjścia, bo może Was zawieść...

Cena: 15zł
Pojemność: 15,5g

Ocena: 7/10
Czy kupię ponownie: tak (chyba, że trafi się coś podobna nowość)




Dobry matująco-kryjący podkład? Tylko Revlon ColorStay!!!



Zachęcona wieloma pozytywnymi recenzjami na polskich i zagranicznych stronach, sięgnęłam po podkład Revlon ColorStay dla cery mieszanej lub tłustej (edycja bez SoftFlex). Kupiłam go przez internet za ok. 35zł (w drogerii cena wynosi 70-80zł), więc nie byłam pewna co do odcienia. Wybrałam kolor 180 Sand Beige, jednak teraz wiem, że lepszy byłby kolor 150, gdyż jest bardziej żółty i jaśniejszy.

Przechodząc do konkretnej recenzji, pierwsze co rzuca się na myśl to charakterystyczny zapach podobny do ajerkoniaku/adwokatu. Mnie on absolutnie nie przeszkadza, jest wręcz całkiem przyjemny. Niektórzy mogą mieć problem z brakiem dozownika (podkład wylewa się po prostu z buteleczki), ale wystarczy trochę wprawy i gotowe:)

Pomimo tego, że produkt ten nie jest specjalnie gęsty, kryje znakomicie i długo się utrzymuje. Jednak jego najważniejszą cechą jest dobre matowienie. ColorStay daje nam efekt tak zwanego "płaskiego matu". W przypadku innych podkładów tego typu moja cera świeciła się po niecałej godzinie, lecz Revlon utrzymuje ją w całkiem dobrym stanie (przypruszony pudrem w kamieniu IsaDora Oil Control) przez około 4 godziny... Komuś może się to wydawać krótko, ale biorąc pod uwagę moją wybitnie tłustą strefę T, jest to wynik rekordowy.

Warto również wspomnieć o niespodziewanym działaniu przeciwtrądzikowym. Podczas dłuższego użytkowania podkładu, pryszcze na czole i policzkach stały się rzadsze i mniejsze (niemal niewidoczne). Byłam naprawdę zaskoczona!

Jeśli któraś z Was zdecyduje się zakupić ten kosmetyk, polecam nakładać go pędzelkiem, ponieważ wtedy makijaż wygląda o wiele bardziej naturalnie i lepiej wtapia się w cerę.

Uważam, że Revlon ColorStay for Combination/Oily Skin jest najlepszym podkładem do cery tłustej, z jakim kiedykolwiek się zetknęłam. Kontroluje wydzielanie sebum, kryje i w niektórych przypadkach (z tego, co słyszałam nie tylko w moim) działa lecząco i kojąco. Zdecydowanie polecam!

Cena: 35zł (Allegro), 80zł (drogeria)
Pojemność: 30ml

Ocena: 9/10
Czy kupię ponownie: tak




Krem antytrądzikowy, którego należy się wystrzegać [ZIAJA krem redukujący trądzik]


Jakiś czas temu, dzięki uprzejmości firmy Ziaja, otrzymałam do przetestowania kilka próbek kosmetyków. W zestawie tym znalazł się ZIAJA MED Krem Redukujący Trądzik - Kuracja Antybakteryjna (linia zielona). Jak sama nazwa mówi jest to produkt przeciwtrądzikowy.

Z wielką chęcią zabrałam się za testowanie... Jednak niestety po niecałych dwóch tygodniach musiałam przerwać kurację, ponieważ produkt nie spełniał swojej podstawowej funkcji - nie usuwał trądziku, a wręcz przeciwnie - na mojej twarzy pojawiło się całe mnóstwo pryszczy, jak jeszcze nigdy dotąd. Moja twarz (a szczególnie czoło i policzki) wyglądała strasznie. Było to niecały miesiąc temu, a powstały trądzik zniknął tylko w niewielkim stopniu.

Warto zaznaczyć również obecność parabenów w kosmetyku, co z całą pewnością nie wpłynie dobrze na stan naszej skóry w przyszłości.

Jednak żeby nie było aż tak pesymistycznie, mogę powiedzieć, iż krem ten jest bardzo wydajny, ma miłą, delikatną konsystencję i przyjemnie pachnie.

Podsumowując, osobiście nie polecam tego kosmetyku (szczególnie osobom ze skłonnością do "zapychania"). Jeśli mimo to macie nadzieję, że Wam akurat pomoże, proponuję abyście (tak jak ja) napisali do firmy Ziaja o próbki. Formularz znajdziecie w zakładce "Darmowe Próbki":)

Ocena: 2/10
Czy kupię pełnowymiarowe opakowanie: nie(!)



Ochronny sztyft do ust NEUTROGENA, czyli mały nawilżający czarodziej:)

Kupiłam tą pomadkę kilka lat temu, zupełnie przez przypadek. I był to strzał w dziesiątkę! Od zawsze miałam problemy z suchymi, spierzchniętymi wargami. A już po pierwszym użyciu Neutrogeny stan moich ust znacznie się poprawił. Po pierwsze - natychmiastowe nawilżenie, po drugie - cudne wygładzenie.
Polecam szczególnie na zimę. W chłodne dni pomadka sprawdza się szczególnie świetnie, choć i latem warto mieć ją w torebce. Dodatkową zaletą tegoż kosmetyku jest filtr do wyboru: 4 SPF lub 20SPF (polecam ten wyższy).
Mała uwaga: sztyftu należy używać dosyć często. Na szczęście, mnie to nie przeszkadza =) 

Zalety:
+ natychmiastowe nawilżenie i wygładzenie ust
+ pomadka w wygodnej formie sztyftu
+ nie jest "klejąca"
+ przyjemny, delikatny zapach
+ bezbarwna
+ dobry filtr przeciwsłoneczny

Niektórym osobom minusem może wydać się cena. Jednak uwierzcie - 10-12zł za tak dobry kosmetyk to naprawdę małe pieniądze. Ja używam go od 3 lat i nadal działa=)

Cena: 11zł
Pojemność: 4,8g

Ocena: 8/10
Czy kupię ponownie: tak



Krem bb PALGANTONG One Touch BB Cream - krótka recenzja totalnego bubla...

Chciałabym zapoznać Was z kremem bb One Touch BB Cream koreańskiej marki PALGANTONG. Choć może nie zapoznać, a raczej przestrzec...




Zakupiłam go jakiś czas temu na Allegro za kilkanaście złotych. W zestawie znalazł się również puder z tej samej serii oraz uroczy różowy puszek i silikonowa kosmetyczka. Byłam bardzo ucieszona, kiedy wreszcie do mnie dotarł, ponieważ producent zapewniał, iż jest to cudowny kosmetyk do codziennej pielęgnacji cery młodej.

Niestety, zakup okazał się kompletną klapą oraz wyrzuceniem pieniędzy w błoto. I to dosłownie, bo krem ma naprawdę nieprzyjemną konsystencję. Kolejnym minusem jest całkowity brak krycia i dopasowywania się koloru do skóry, której nadaje szary odcień, przez co twarz wydaje się bardzo zmęczona. Jest on zwykłą, niezbyt ładnie pachnącą mazią, którą nakłada się na twarz.

Również puder zamieszczony w zestawie do niczego się nie przydał, a jedynym plusem jest ładne opakowanie. Nie polecam.

Cena: 20zł
Pojemność: 15g

Ocena: 2/10 (za ładne opakowanie)
Czy kupię ponownie: nie




Tusz SEPHORA Full Action - recenzja

Mam dość rzadkie, delikatne rzęsy. Życie z nimi nie było łatwe i chyba nigdy nie będzie. Wypróbowałam już mnóstwo tuszy do rzęs i tusz Full Action Extreme Effect Mascara jest jednym z najlepszych, z jakimi miałam do czynienia.

Kupiłam go w Sephorze za 28zł w bardzo fajnej promocji. Jak zwykle jeśli chodzi o kosmetyki (nigdy nie mogę trafić na odpowiednie dla mnie) nie miałam większych nadziei. Na szczęście trafiłam na całkiem fajny produkt.

Już po pierwszym użyciu byłam zachwycona. Tusz niesamowicie wydłużył moje rzęsy oraz ładnie je pogrubił i rozdzielił. Niestety po kilku tygodniach tusz zaczął tracić swoje właściwości (poprzez zasychanie). Jednak wystarczy co jakiś czas dobrze wyczyścić szczoteczkę i jest ok. Producent obiecuje również odżywienie. Nie jestem pewna pod jakim kątem mam opisać ten punkt. Mogę tylko powiedzieć, że po dłuższym czasie stosowania moje rzęsy mniej wypadają.

Ogromnym plusem jest wygodna szczoteczka, która bardzo dobrze rozdziela i podkreśla każdą rzęsę. Również trójkątny kształt uchwytu jest praktyczny.

Bardzo lubię ten tusz, ale będę szukać dalej, bo lubię eksperymentować. Pewnie jeszcze do niego wrócę.

Nie polecam osobom, które zazwyczaj stosują tusze wodoodporne, ponieważ Full Action lubi się od czasu do czasu lekko rozmazać. Również panie noszące okulary mogą trochę narzekać - tusz bardzo mocno wydłuża i np. moje rzęsy czasami zaczepiają o okulary.

Plusy:
+ zdecydowanie wydłuża
+ ładnie pogrubia
+ łatwy w aplikacji, wygodna szczoteczka
+ całkiem dobrze podkręca (ale polecam używać dodatkowo zalotki)
+ rzęsy mniej wypadają
+ cena w promocji wynosi ok 28zł

Minusy:
- po kilku tygodniach zaczyna zasychać
- z czasem traci powoli (ale na szczęście bardzo powoli) swoje właściwości rozdzielające i łatwość aplikacji
- bywa, że się rozmazuje

Cena: 55zł
Pojemność: 14ml

Ocena: 8/10
Czy kupię ponownie: tak (jeśli będzie w promocji)



Krem bb ELEMONG Intensive Blemish Balm - recenzja

Dziś chciałabym Wam zrecenzować krem bb ELEMONG produkcji koreańskiej marki JANG'S Cosmetics. Kupiłam go niecały rok temu, kiedy to rozpoczęła się moja wspaniała przygoda z kremami bb. Wybrałam go przede wszystkim ze względu na niską cenę (ok. 35zł na Allegro), zapewniane przez producenta dobre krycie oraz dużą pojemność (60g).


Moje pierwsze wrażenie było bardzo pozytywne - krem rzeczywiście bardzo dobrze kryje (ma inensywny pigment i jest dość gęsty). Całkiem ładnie zatuszował lekki trądzik, pękające naczynka oraz cienie pod oczami. Bardzo dobrze podziałał również na suchą skórę moich policzków, gdyż wspaniale nawilża. Kolejną jego zaletą jest trwałość (ale niestety tylko na "nietłustych" partiach twarzy) - makijaż wykończony pudrem wytrzymuje spokojnie cały dzień.

Jak wszyscy wiemy promienie słoneczne są główną przyczyną starzenia się skóry, więc ogromnym plusem kosmetyku jest filtr SPF 25 PA++.

Krem jest dostępny w jednym odcieniu (jasny, lekko żółtawy), dlatego komuś może się wydawać, że kolor jest nie dla niego, jednak pół godziny po nałożeniu stapia się z cerą i dopasowuje (choć już do śniadej cery może to nie wystarczyć).

Niestety Elemong ma również bardzo poważną wadę. Jak się okazało po kilkunastu dniach, niesamowicie zapycha, w wyniku czego na moim czole pojawiło się całe mnóstwo pryszczy, a wągry na nosie stały się niesamowicie duże i widoczne. Dlatego teraz stosuję go na policzki, pod oczy oraz ewentualnie na szyję i dekolt.

Podsumowując, krem bb Elemong to bardzo dobry produkt dla osób z cerą suchą i normalną, bez skłonności do zapychania. Pięknie nawilża, wyrównuje koloryt cery, wygładza ją i jest bardzo wydajny.

Cena: 35zł
Pojemność: 60g

Ocena: 6/10 (ocena posiadaczki tłustej strefy T)
Czy kupię ponownie: nie wiem





Witajcie kochani!!!

Witam Was serdecznie na moim blogu, który będzie poświęcony przede wszystkim recenzjom i poradom kosmetycznym oraz darmowym próbkom i gadżetom. Mam nadzieję, że każda z Was znajdzie tutaj coś dla siebie =) Zapraszam do odwiedzania i komentowania!


(blog przeniesiony z domeny VanityLife.blox.pl)

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...